Nie komentuje nigdy wydarzeń politycznych w naszym kraju, często zaciskam zęby żeby nie wypowiadać jakichkolwiek osądów na temat służby zdrowia, trybunału konstytucyjnego, PiSu, PO, smogu itd. nie znam się, nie wypowiadam się.
Jednak raz na dwa lata, jakaś szufladka w mojej głowie otwiera się i na światło dzienne wychodzi moja frustracja, kolejne igrzyska olimpijskie czas zacząć. NO KURWA MAĆ, jako osoba silnie związana ze sportem, do pewnego momentu w moim życiu wiążąca z nim nawet nadzieję na karierę, mam oficjalnie dosyć:
– Tego japierdolekurwamać niedbalstwa w najwyższych strukturach. Ministerstwo sportu składa obowiązki na poszczególne związki sportowe, jednak podział zobowiązań/przywilejów/dofinansowań jest nieusystematyzowany, Ministerstwo funkcjonuje „na hura” gdzie wiatr popularności zawieje tam przekazuje jednorazowy zastrzyk finansowy.
– Związki sportowe, szkoda strzępić ryja, miejsce zatrudnienia dla ex sportowców, ich wujków dziadków, matków i kochanków. Tracą hajs, nie potrafią rozdysponować środków finansowych, nie potrafią zdobywać sponsorów, PR na poziomie 0. Tak też, PZN nie rozumie pojawienia się damskich skoków czy kombinacji norweskiej, jako szansy na medale, jako szansy na uplasowanie naszych reprezentantów/tek wysoko w rankingach światowych zanim czołówka nam odfrunie, nie, nie, nie…Stoch skoczy. Po co zainwestować w biegi narciarskie posiadające tak wiele konkurencji, skoro Justysia biega i na razie nie trzeba się martwić? Tylko, że Justynka już nie biega a my zostaliśmy bez zaplecza.
A CZEMU TO WSZYSTKO?
Z przyzwyczajenia, że to Państwo da, że nie trzeba za dużo główkować, bo dotacja będzie i tyle, a że mało? No trudno, taki mamy klimat jakoś trzeba żyć za tyle. Sponsorzy? Sukces komercyjny da Czytaj dalej...
Nie komentuje nigdy wydarzeń politycznych w naszym kraju, często zaciskam zęby żeby nie wypowiadać jakichkolwiek osądów na temat służby zdrowia, trybunału konstytucyjnego, PiSu, PO, smogu itd. nie znam się, nie wypowiadam się.
Jednak raz na dwa lata, jakaś szufladka w mojej głowie otwiera się i na światło dzienne wychodzi moja frustracja, kolejne igrzyska olimpijskie czas zacząć. NO KURWA MAĆ, jako osoba silnie związana ze sportem, do pewnego momentu w moim życiu wiążąca z nim nawet nadzieję na karierę, mam oficjalnie dosyć:
– Tego japierdolekurwamać niedbalstwa w najwyższych strukturach. Ministerstwo sportu składa obowiązki na poszczególne związki sportowe, jednak podział zobowiązań/przywilejów/dofinansowań jest nieusystematyzowany, Ministerstwo funkcjonuje „na hura” gdzie wiatr popularności zawieje tam przekazuje jednorazowy zastrzyk finansowy.
– Związki sportowe, szkoda strzępić ryja, miejsce zatrudnienia dla ex sportowców, ich wujków dziadków, matków i kochanków. Tracą hajs, nie potrafią rozdysponować środków finansowych, nie potrafią zdobywać sponsorów, PR na poziomie 0. Tak też, PZN nie rozumie pojawienia się damskich skoków czy kombinacji norweskiej, jako szansy na medale, jako szansy na uplasowanie naszych reprezentantów/tek wysoko w rankingach światowych zanim czołówka nam odfrunie, nie, nie, nie…Stoch skoczy. Po co zainwestować w biegi narciarskie posiadające tak wiele konkurencji, skoro Justysia biega i na razie nie trzeba się martwić? Tylko, że Justynka już nie biega a my zostaliśmy bez zaplecza.
A CZEMU TO WSZYSTKO?
Z przyzwyczajenia, że to Państwo da, że nie trzeba za dużo główkować, bo dotacja będzie i tyle, a że mało? No trudno, taki mamy klimat jakoś trzeba żyć za tyle. Sponsorzy? Sukces komercyjny da Czytaj dalej...