Zimą 2012/2013 Mackiewicz z Klonowskim postanowili atakować górę od innej strony. Pogoda była sprzyjająca. Wspinali się powoli. Przenosili namiot, ale kopali też śnieżne jamy, których polski himalaizm nie oglądał od lat 80. Po osiągnięciu wysokości 6600 metrów Mackiewicz usłyszał, że jego partner nie daje już rady.
– Dziura mu się zrobiła w rękawicy i przemarzł mu palec. Nie spał całą noc, bo nie wiedział, jak mi powiedzieć, że odpada. Mówię: ‚Marek, jak to jak? Normalnie. Nie dajesz rady, to sprawa prosta. Schodzisz i ratujesz palce’ – opowiada Tomek.
Mackiewicz został sam. Nad Nangę nadciągnęły chmury i śnieżyce. W jamie spędził cztery dni. W jaki sposób można przeżyć śnieżnej jamie prawie sto godzin? – Wyobrażałem sobie historię z życia i układałem ją w inny sposób. Dzień miałem podzielony. Posiłek rano i wieczorem. Kawa rano, herbata wieczorem. Rytuały. Jamy śnieżne są bezpieczne, bo jak lawina zejdzie, to namiot zabierze, a jamy nie. Trzeba tylko pamiętać, by odśnieżać wejście kilka razy dziennie, bo się zapcha na amen – wyjaśnia.
#himalaizm #himalaje #gory #k2dlapolakow #sport
Powered by WPeMatico