Czy beniaminek może stać jedną z najbardziej elektryzujących drużyn w stawce? Czy nieopierzony nowicjusz może wejść do grona najefektowniej grających zespołów w lidze? Przypadek Wolverhampton twierdząco odpowiada na powyższe pytania, a w dodatku nie wywołuje tym przesadnie spektakularnej sensacji.
Przed startem obecnie trwających rozgrywek, Wilki typowane były do zajęcia miejsca premiowanego szansą występów w europejskich pucharach. Ba, co odważniejsi głosili rychłe poszerzenie elitarnego sekstetu o kolejnego członka, lecz czas pokazał, że na to jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie. Nie zmienia to jednak faktu, że podopieczni Nuno Espirito Santo świetnie radzą sobie w Premier League, potwierdzając teorie swoich zwolenników oraz przekonując do siebie niedowiarków.
Przekonali także i mnie, choć osobiście do grona nieufających możliwościom Wolverhampton nie należałem. Opowiadałem się natomiast za spokojnym, chłodnym i racjonalnym podejściem do sprawy, ochoczo podpisując się pod tonowaniem nastrojów w kontrze do ogromnych oczekiwań względem drużyny z Molineux. Zdecydowanie bliżej było mi do przyglądania się stopniowemu, naturalnemu wznoszeniu się balonika, aniżeli do natarczywego pompowania go w celu przyspieszenia całego procesu. Tak traktowałem bowiem wymaganie od beniaminka równorzędnej rywalizacji o wyższe cele ze stałymi, długoletnimi przedstawicielami angielskiej ekstraklasy. Niejednokrotnie przekonywaliśmy się przecież o różnicy dzielącej Championship oraz Premier League pod względem poziomu sportowego, niejednokrotnie obserwowaliśmy sytuacje, w których drużyny dominujące na niższym szczeblu, męczyły się i cierpiały na wyższym.
Mimo wrodzonej zachowawczości doskonale zdawałem sobie sprawę z potencjału drzemiącego w kadrze Wilków, więc ich ekstraklasowe poczynania nie są dla mnie – podobnie jak dla znakomitej większości osób interesujących się angielską piłką – szczególnym zaskoczeniem. Beniaminek zdecydowanym krokiem zmierza ku uzyskaniu tytułu “best of the rest”, a tym samym ku szansie zaprezentowania swoich umiejętności na Starym Kontynencie. Fakt, iż nie wzbudza to sensacji nie oznacza jednak, że nie należy doceniać i chwalić rezultatów pracy Nuno Espirito Santo i jego podopiecznych. Oddajmy więc cesarzowi, co cesarskie.
Po 26 kolejkach sezonu ligowego Wolverhampton zajmuje 7. miejsce w tabeli, które zawdzięcza 11 zwycięstwom oraz 6 remisom. Ponadto, ma dodatni bilans bramkowy (34:33) i trafia średnio 1.31 raza na mecz, samemu tracąc 1.27 gola co spotkanie. Drużyna z Molineux 6-krotnie zachowała czyste konto, lecz nie da się ukryć, że preferuje futbol ofensywny, opierający się na wymianie sporej liczby podań (przeciętnie 430 na każde 90 minut), a także błyskawicznym przechodzeniu z obrony do ataku w celu skontrowania rywala. Sprzyja to eksponowaniu umiejętności utalentowanych napastników w osobach Joty i Jimeneza, oraz świadomych, odpowiedzialnych, ale przede wszystkim niesamowicie kreatywnych graczy środka pola, takich jak Neves i Moutinho.
Wilki zasłynęły też ze stawiania twardych warunków drużynom teoretycznie silniejszym – a na pewno bardziej doświadczonym – i na przestrzeni trwającego sezonu kilkukrotnie zaskakiwały potentatów. W starciach z oboma klubami z Manchesteru, Arsenalem, Tottenhamem oraz Chelsea uzbierały w sumie 9 punktów.
Mimo to, Wolverhampton nie było w stanie nawiązać rywalizacji z przedstawicielami Wielkiej Szóstki w kontekście całej kampanii, przez co traci do nich aż 11 oczek. Wiele wskazuje jednak na to, że ekipa z Molineux uzyska możliwość gry w kwalifikacjach Ligi Europy, co byłoby fenomenalnym rezultatem dla beniaminka, a jednocześnie wypełnieniem przedsezonowych założeń z nawiązką. Nikt o zdrowych zmysłach nie wymagał przecież od Wilków natychmiastowego wdarcia się do elitarnego grona.
Podopieczni Nuno Espirito Santo nieźle radzą sobie również w Pucharze Anglii – wyeliminowali między innymi Liverpool, a w ćwierćfinale zmierzą się z Manchesterem United. Pomimo tego, że w grze pozostaje także drugi zespół z Manchesteru, wielu upatruje w Wolverhampton poważnego kandydata do ostatecznego triumfu, który rozbudziłby apetyty wygłodniałej watahy.
Wilki są na właściwej drodze do sprostania krótkoterminowym celom. Co z długoterminowymi? Pomimo ogromnych ambicji, niemałych nakładów finansowych, a także nietuzinkowych umiejętności i potencjału drzemiącego w drużynie, Wielka Szóstka nadal jawi się jako hermetycznie zamknięte grono, do którego bardzo trudno będzie dołączyć. Nie jest to wprawdzie zadanie niewykonalne, lecz wymaga więcej czasu, cierpliwości, doświadczenia, a przede wszystkim regularności (tak, by po pokonaniu Tottenhamu nie przegrywać z Crystal Palace). Być może nadejdzie moment, w którym zaczniemy pisać o Fantastycznej Siódemce, lecz na razie zespół z Wolverhampton powinien skupić się na stopniowym umacnianiu swojej pozycji i pracy nad powtarzalnością, gdyż bez tego ani rusz.
Choć Raul Jimenez i spółka nie staną się najlepszym beniaminkiem w historii Premier League i nie poprawią, ani nawet nie powtórzą wyczynów Newcastle United i Nottingham Forest, które świeżo po awansie kończyły sezon na najniższym stopniu podium, powrót do elity mogą zaliczyć do udanych. Interesujący się angielskim futbolem winni natomiast cieszyć się z możliwości obserwowania kolejnej drużyny ubarwiającej krajobraz ligowy, a ponadto aspirującej do przełamania dominacji potentatów. Rozgrywki potrzebują świeżej krwi, potrzebują młodych Wilków!
Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.
Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!
Powered by WPeMatico