Byłem dzisiaj niesamowicie wkurwiony! Planowałem trening w stroju do ciągów, ale miałem problem żeby schylić się do sztangi, doprowadziło mnie to do szału. Przy 260kg na sztandze stwierdziłem że to pierdolę, ściągam ten strój i robię normalnie ciągi bo już byłem tak nakręcony że chciałem tylko coś albo kogoś ROZJEBAĆ, niestety nikogo pod ręką nie było, a klatka i sztanga wydawały się obojętne na moje kopnięcia…
Poszło 260kg, potem 290kg, potem robię speed rep z 320kg i stwierdzam że nie będę się bawił w jakieś 335kg (żeby zrobić rekord). Chuj z tym, 340kg wygląda lepiej, więc napierdalam 340kg…. Poszedł speed rep i się jeszcze bardziej WKURWIŁEM bo poszło za łatwo.
Pięć razy po tym liczyłem że aby na pewno to jest 340kg czy może się pomyliłem… Ale jak w mordę 340kg i tak łatwo poszło? Ale czułem że już na więcej nie mam „pary”, a trzeba jeszcze resztę treningu zrobić.
Zawsze wiedziałem że pomimo tego że martwy ciąg to mój najgorszy bój to naturalnie dam radę zrobić 340-350kg , ale teraz myślę że może uda się zrobić naturalnie 350-360kg? Nie wiem, zobaczymy 🙂
Następnie zrobiłem rack pull spod kolana, poprzednio zrobiłem 370kg x 3 dzisiaj poszło 380kg x 3.
Do tego wjechały jeszcze Shrugsy 410kg x 7 (amrap). I po tym ćwiczeniu przyszła ulga, już nie było złości ani agresji, tylko satysfakcja z odwalenia dobrej roboty.
Póki co czuje się świetnie, ale wiem co będzie jutro jak ten trening da o sobie znać… Będę się czuł jakby przejechał po mnie tir, a życie będzie wydawać się bezsensowne. Tak fajnie oddziałuje dźwiganie większych ciężarków na ciało i umysł 🙂
Cały trening
Deadlift 340kg x 1
Rack pull above knee 380kg x 3
Shrugs 410kg x 7
Reverse hypers 4×10
Band Ab 3×10
#strongaf #silownia #mirkokoksy #mikrokoksy #pokazforme #sport
Powered by WPeMatico