Żyję kilkadziesiąt kilometrów od wioski, która miała klub piłkarski. Klub działał głównie dzięki lokalnemu przedsiębiorcy, który miał duży zakład i dawał dużo kasy na różne lokalne akcje. W końcu w jego firmie pojawił się kryzys i ograniczył pieniądze wrzucane w piłkę nożną. Klub był już na etapie rozgrywek centralnych. Brakowało pieniędzy. Gmina nie chciała pomóc (jestem przeciwnikiem sponsorowania piłkarzy przez gminy, ale nie w takim przypadku, gdy klub jest jednym miejscem, gdzie dzieciaki mogą coś porobić) i klub zdechł.
Co się wydarzyło dalej? Po kilku latach klub reaktywowano (m.in. przy małej pomocy wspomnianego przedsiębiorcy). W międzyczasie zakład przedsiębiorcy obrosły wokół osiedla mieszkaniowe i mieszkańcy uznali, że zakład im przeszkadza bo głośno i cenę nieruchomości zaniża. Pojawił się inwestor, który chce odkupić od przedsiębiorcy tereny i wybudować osiedle. Naciska na to gmina, przedsiębiorca ma to oczywiście w nosie. Jest wkurw i utrudnianie mu życia przez gminę, mieszkańcy w coraz większym gronie przestali mu być przychylni bo stwierdzili, że faktycznie, osiedle jest fajniejszym sąsiadem niż przedsiębiorstwo. Klub gra w okręgówce, od jakichś 4 lat gmina daje mu rocznie kilka tysięcy złotych.
W zeszłym tygodniu była okrągła rocznica klubu. Z tego powodu odbył się festyn. Udział brali w nim piłkarze z rodzinami, chętni mieszkańcy oraz lokalne władze. Byłem tam przypadkiem. W zasadzie nie był to piknik tylko spotkanie wyborcze, gdzie zachwalano władzę. Władzę, która przez kilka lat nie dała nawet tego, co sponsor latami rzucał co miesiąc.
A co z przedsiębiorcą-sponsorem? Nie został zaproszony, a przedstawiając historię klubu całkowicie go pominięto, skrócono nawet nazwę klubu, żeby nie przypominać o nim. Został wypisany z historii klubu, który przez większość czasu swego istnienia miał logo przedsiębiorcy na koszulce i nazwę jego firmy w nazwie klubu. Nikt nie wyraził oburzenia. Nikomu to nie przeszkadzało. Z ciekawości wszedłem na stronę www klubu, tam tak samo. Historia napisana pod obecne dyktando polityczne, pełne pochwał dla lokalnej władzy (która, jak pisałem, praktycznie nic klubowi nie daje).
Po co to piszę? W sumie sam nie wiem, jakoś mnie to wszystko trafiło i musiałem to z siebie wyrzucić. Jako utalentowany gówniarz załapałem się na prezent od tego przedsiębiorcy i miałem kozacki sprzęt do grania w piłkę. Chyba Agatha Christie napisała, że dobre uczynki rodzą niewdzięczność. To takie prawdziwe.
Powered by WPeMatico