Boks – Cóż, w naszym kraju boks kuleje już od dawna. Dość powiedzieć, że na medal olimpijski w tej dyscyplinie czekamy już od 29 lat i brązu Wojciecha Bartnika na igrzyskach w Barcelonie. I teraz polscy bokserzy nawet nie pozwolili nam pomyśleć o sobie w kategoriach medalowej szansy. Z czterech naszych olimpijczyków tylko Karolina Koszewska wygrała swój pierwszo rundowy pojedynek – było to pierwsze zwycięstwo polskiego boksera na olimpijskim ringu od… 2008 roku i igrzysk w Pekinie! Już to pokazuje, w jak tragicznym stanie znajduje się w naszym kraju „szermierka na pięści”.
Moja ocena: –
Nie było tak tragicznie jak w Rio, gdzie wystartowało ledwie dwóch naszych bokserów, jednak i tak pozostaje spory niedosyt.
Judo – w tej dyscyplinie sportu na medal czekamy od Atlanty (przypominam – 1996 rok, a więc 25 lat!). I będziemy musieli czekać kolejne trzy lata, choć pojawiły się jakieś promyczki nadziei. A były nimi występy Julii Kowalczyk i Agaty Ozdoby-Błach, które zakwalifikowały się do repasaży. To i tak lepiej niż w Rio, gdzie żaden z naszych judoków nawet nie powąchał tatami w pojedynkach ćwierćfinałowych. Również kadra w porównaniu z tamtymi igrzyskami trochę liczniejsza – w Brazylii wystartowało czterech naszych zawodników.
Moja ocena: 0
Tak jak w boksie – nie było tak tragicznie, jak 5 lat temu, ale niedosyt pozostaje…
Szermierka – tu na medal czekamy z kolei od igrzysk w Pekinie (2008) i srebra drużyny naszych szpadzistów. I tu niestety pozostaje nam czekać, choć mieliśmy realną (przynajmniej na papierze) szansę medalową w postaci naszej drużyny szpadzistek. Te przegrały jednak w pierwszej rundzie z Estonkami (które ostatecznie wygrały cały turniej). Indywidualnie żadna z naszych olimpijek nie zakwalifikowała się nawet do ćwierćfinału. Panowie? Brak – zresztą podobnie było w Rio.
Moja ocena: –
Niestety, brakuje tu jakiegokolwiek progresu z Rio, a wręcz przeciwnie – polska szermierka powoli się zwija…
Taekwondo – w Rio reprezentowali nas tylko panowie (w dwóch sztukach). W Tokio natomiast – jedynie panie (też dwie). Efekty? Właściwie takie same. Tym razem o medal walczyła Aleksandra Kowalczuk, jednak nie dała rady swej utytułowanej rywalce z Wielkiej Brytanii. Polskie taekwondo nadal więc musi czekać na swój pierwszy olimpijski medal.
Moja ocena: 0
Polskie taekwondo ani nie cofnęło się w rozwoju, ani nie posunęło się do przodu. Przydałoby się zdobyć więcej kwalifikacji w Paryżu.
Zapasy – jedyny sport walki, który przynosi nam w ostatnich latach medalowe radości. Choć i tu jest skromnie. Od pamiętnych igrzysk w Atlancie i aż 3 złotych medali (i 5 w ogóle) musimy się zadowalać co najwyżej jednym krążkiem, wywożonym z olimpijskich mat. I podobnie, jak w Pekinie, Londynie i Rio jest to brąz – tym razem wywalczony przez Tadeusza Michalika, młodszego brata medalistki z Rio – Moniki. Niestety trudno mówić o progresie względem igrzysk przed pięciu lat. Wtedy mieliśmy zakwalifikowanych ośmioro zapaśników, teraz – tylko sześcioro. Wtedy troje walczyło w repasażach, teraz – tylko dwoje (Roksana Zasina nie podołała zdrowotnie i przegrała już w pierwszej rundzie repasaży). W ćwierćfinale znalazł się Magomedmurad Gadżijew, jednak nie dało mu to pozycji w repasażach (jego rywal przegrał w półfinale).
Moja ocena: 0
Polskie zapasy zaliczyły regres względem Rio, ale medal jest – więc ocena nie jest negatywna.
Karate – tu w zasadzie nie ma co komentować. W tej dyscyplinie, która w programie olimpijskim zagościła jednorazowo (w Paryżu jej zabraknie) nie wystąpił żaden Polak.
Moja ocena: –
Brak naszych karateków (mimo pewnych sukcesów na arenie międzynarodowej) to jednak nienajfajniejsza informacja.
Na koniec konfrontacja typów dziennikarzy z rzeczywistymi wynikami, a w komentarzu rankingi olimpijskie dla obu dyscyplin. I tu redakcje się nie popisały. Medal Tadeusza Michalika w zapasach przewidzieli jedynie Amerykanie z „Associated Press”.
Powered by WPeMatico