Pomimo tego że w czwartek miałem wypadek i szanse zostania wrakiem albo i nawet trupem 😛
Mianowicie, robiłem sobie wyciskanie leżąc 5×5 150kg, latało to jak szmata… No i w jednym powtórzeniu, szmata zdecydowała opuścić moje dłonie, I JEB 150kg spadło na mnie. Na całe szczęście było to z wysokości gdzieś połowy ruchu… Momentalnie mnie zatkało, i musiałem zrobić roll of shame 😛
Wracając do dnia dzisiejszego, utwierdziłem się w przekonaniu że nie lubię floor press 😛 Jakoś nie potrafię się ułożyć, napiąć.
Staram się zostawiać coś w zapasie w wyciskach, bo po prostu nie chce palić powtórzeń, nadmiernie się siłować z ciężarem. Bo ostatnio skupiam się na pompowaniu dużo większej objętości szczególnie upper body, dodałem piąty dzień treningowy.
Póki co odczuwam brak stabilizacji, właśnie przez ten piąty trening który robię w sobotę, gdzie katuje plecy, i po prostu w poniedziałki robiąc wyciskania czuje że brak mi tych pleców, że są zmęczone, no ale liczę że i do tego ciało się zaadaptuje za jakiś czas. Bo nie mam gdzie indziej treningu tych pleców umieścić.
Ale jestem zadowolony z tego jak prosto to wszystko idzie, bez siłownia, bez nakręcania się, do tego ciągle z fatygą, pleców, tricepsów, barków, bo zawsze czuje te mięśnie w poniedziałki.
Dzisiaj zrobiłem jeszcze skullcrushery, 110kg x 6, chciałem więcej, ale tricepsy były już za bardzo zmęczone po tych 2 x 1RM. Dobiłem je jeszcze robiąc tate press 4×10 30kg.
Potem jakieś hammer curlsy, i wznosy na barki i tyle na dziś. Jutro w planie 1RM w 15cm block pullu i może „trochę” walki z tym:)
Powered by WPeMatico