Mirki! Jutro idę do szpitala na usunięcie implantu barkowego po wypadku, który miałem 2 lata temu. Przez pandemię czekałem 1,5 roku na ten zabieg. Wyjebałem orła na nartach i rozwaliłem rotor i obojczyk tak mocno, że musieli mi wstawić sztuczny. Miałem też zespolenie, które miało utrzymać staw barkowo-obojczykowy, aby nie odpadła mi ręka XD i udało się, zrosło się wszystko cacy i mogę wreszcie usunąć implant. Będę mógł spać normalnie, bez bólu. Czekałem 1,5 roku bo 4 razy miałem operację przekładaną… przez koronawirusa. Trzy razy pod rzad wyszedł mi test ‚nierozstrzygający’, ale wczoraj wreszcie wyszedł mi NEGATYWNY XD Mimo rozjebanego barku udało mi się przez ostatni rok czasu zrzucić sadło i stałem się jednym z tych gości co to wkurwiają wszystkich na drodze i poza nią. Noszę obcisłe gacie i tocze się szosą max 35 km/h XD mimo wszystko ciesze się bo to jest kurwa INNE ŻYCIE. Nigdy nie wrócę do zapuszczonego tłuściocha, który po wejściu na 1 piętro miał tętno jak himalaiści przed szczytem. Polecam ten styl życia, szczególnie kierowcom grubasom XD
Pozdrawiam i mam nadzieję, że się obudzę we wtorek po narkozie. A jak nie… to jednego pedalarza mniej ( ͡° ͜ʖ ͡° )つ──☆*:・゚
Powered by WPeMatico