Uwielbiam to uczucie kiedy moc przepełnia :) Kiedy ciężar który kilka tygodni temu był ledwo do zrobienia, teraz był łatwością :) Naprawdę to jest budujące.
3board press vs chains, siedem tygodni temu, zrobiłem bardzo ciężko 244kg x 1 (180kg na sztandze + 64kg z łańcuchów).
Dzisiaj natomiast 246,5kg (182,5kg+64kg) aż mnie rozśmieszyło tak łatwo poszło, zabawkowy ciężarek :P
Następnie troszkę zbyt pazerny się zrobiłem.. i dołożyłem aż 7,5kg do 254kg (190kg sztanga+64kg łańcuchy) I PRAWIE POSZŁO! :) No zaliczyć tego sobie nie mogę, ale jednak nie jest to dla mnie jakaś porażka. Walczyłem mocno do końca, centymetrów zabrakło, i uważam że byłbym zdolny to dziś wycisnąć, ale niestety uciekło mi napięcie, za szybko chciałem to wycisnąć, powinienem bardziej skupić się na napięciu, na spokojnie to spróbować wycisnąć i wtedy myślę że by poszło :) W każdym razie prawie poszło, trochę quasi izometrii zaliczyłem, więc nie jest źle. Do tego wygląda jakby sticky point przesunął mi się jeszcze wyżej.
Zmęczyło mnie to nieźle, szczególnie właśnie łapska, a następnie miałem skos do zrobienia, gdzie dodałem symbolicznie 2,5kg żeby jakiś progres był. Do tego jeszcze Skullcrushery, tu ładnie poszło 115kg x 5 z zapasem myślę tego 1 powtórzenia. W każdym razie nie cisnąłem do bólu, za tydzień docisnę :)
I tak sobie myślę że progresja jest kluczem do wszystkiego :) To znaczy progresowanie w jakikolwiek sposób. Jeszcze nie minęło 5 lat treningów odkąd zacząłem przygodę z trójbojem, i tak naprawdę jest to u mnie niekończący się progres, żadnych spadków formy, ciągle coraz silniejszy… Wynika to też ze sposobu w jaki ćwiczę. Używam wielu przeróżnych wariantów ćwiczeń, przeróżnych schematów progresji, powtór Czytaj dalej...
Uwielbiam to uczucie kiedy moc przepełnia :) Kiedy ciężar który kilka tygodni temu był ledwo do zrobienia, teraz był łatwością :) Naprawdę to jest budujące.
3board press vs chains, siedem tygodni temu, zrobiłem bardzo ciężko 244kg x 1 (180kg na sztandze + 64kg z łańcuchów).
Dzisiaj natomiast 246,5kg (182,5kg+64kg) aż mnie rozśmieszyło tak łatwo poszło, zabawkowy ciężarek :P
Następnie troszkę zbyt pazerny się zrobiłem.. i dołożyłem aż 7,5kg do 254kg (190kg sztanga+64kg łańcuchy) I PRAWIE POSZŁO! :) No zaliczyć tego sobie nie mogę, ale jednak nie jest to dla mnie jakaś porażka. Walczyłem mocno do końca, centymetrów zabrakło, i uważam że byłbym zdolny to dziś wycisnąć, ale niestety uciekło mi napięcie, za szybko chciałem to wycisnąć, powinienem bardziej skupić się na napięciu, na spokojnie to spróbować wycisnąć i wtedy myślę że by poszło :) W każdym razie prawie poszło, trochę quasi izometrii zaliczyłem, więc nie jest źle. Do tego wygląda jakby sticky point przesunął mi się jeszcze wyżej.
Zmęczyło mnie to nieźle, szczególnie właśnie łapska, a następnie miałem skos do zrobienia, gdzie dodałem symbolicznie 2,5kg żeby jakiś progres był. Do tego jeszcze Skullcrushery, tu ładnie poszło 115kg x 5 z zapasem myślę tego 1 powtórzenia. W każdym razie nie cisnąłem do bólu, za tydzień docisnę :)
I tak sobie myślę że progresja jest kluczem do wszystkiego :) To znaczy progresowanie w jakikolwiek sposób. Jeszcze nie minęło 5 lat treningów odkąd zacząłem przygodę z trójbojem, i tak naprawdę jest to u mnie niekończący się progres, żadnych spadków formy, ciągle coraz silniejszy… Wynika to też ze sposobu w jaki ćwiczę. Używam wielu przeróżnych wariantów ćwiczeń, przeróżnych schematów progresji, powtór Czytaj dalej...