Prawie mi łeb urwało dosłownie… 370kg box squat, zwykły ciężar, żadnych gum czy łańcuchów… Więc co właściwie się zdarzyło? Zdarzyła się walka w której pokonałem ciężar, nie dałem się nigdy złamać, ani na sekundę nie byłem po przeciwnej stronie … Ten moment gdy wszystko się zatrzymało…Całe życie zdążyło mi przelecieć przed oczami, wzrok miałem wpatrzony w podłogę i pojawiła się myśl „Czy to już koniec?”… Ale nie ze mną takie numery… NEVER SURRENDER, NEVER GIVE UP, CHUJ, KURWA, WYPIERDALAM TO! Więc cisnę ile sił, i nagle czuje dwójki, i dociera do mnie to nie siad to dzień dobry! Trzeba wepchnąć biodro! I CYK, momentalnie mnie wyprostowało heh aż balans straciłem lol. Oczywiście ktoś kto czegoś podobnego nie przeżył nie zrozumie do końca o czym tu piszę heh. W takim momentach naprawdę czas zwalnia, niby chwila a wydaje się wiecznością… A po odłożeniu sztangi momentalnie wybuchłem śmiechem, i wiem że to wydarzenie będzie mnie motywowało do treningów przez wiele miesięcy. Teraz natomiast zastanawiam się czy dźwiganie to na pewno zajęcie dla normalnych ludzi? Bo coś mi mówi że trzeba być troszkę „skrzywionym” jeżeli coś takiego sprawia frajdę większą nić cokolwiek innego w życiu xD Wcześniejsze, 350kg poszło łatwiutko, wiedziałem że 370kg też podniosę. Jednak zbyt bardzo nakręciłem się na wystrzelenie z dołu tego ciężaru, i zapomniałem, nie zainicjowałem startu od ciśnięcia plecami… Więc wystrzeliłem z dołu ale sztanga SSB momentalnie skarała za mój błąd, i zamieniła przysiad z 370kg, na dzień dobry z 370kg na plecach xD No cóż tylko osoby co nic nie robią, nie popełniają błędów. A jakie przełożenie to ma zwykł normalny siad jak Czytaj dalej...
Prawie mi łeb urwało…
Prawie mi łeb urwało dosłownie… 370kg box squat, zwykły ciężar, żadnych gum czy łańcuchów… Więc co właściwie się zdarzyło? Zdarzyła się walka w której pokonałem ciężar, nie dałem się nigdy złamać, ani na sekundę nie byłem po przeciwnej stronie … Ten moment gdy wszystko się zatrzymało…Całe życie zdążyło mi przelecieć przed oczami, wzrok miałem wpatrzony w podłogę i pojawiła się myśl „Czy to już koniec?”… Ale nie ze mną takie numery… NEVER SURRENDER, NEVER GIVE UP, CHUJ, KURWA, WYPIERDALAM TO! Więc cisnę ile sił, i nagle czuje dwójki, i dociera do mnie to nie siad to dzień dobry! Trzeba wepchnąć biodro! I CYK, momentalnie mnie wyprostowało heh aż balans straciłem lol. Oczywiście ktoś kto czegoś podobnego nie przeżył nie zrozumie do końca o czym tu piszę heh. W takim momentach naprawdę czas zwalnia, niby chwila a wydaje się wiecznością… A po odłożeniu sztangi momentalnie wybuchłem śmiechem, i wiem że to wydarzenie będzie mnie motywowało do treningów przez wiele miesięcy. Teraz natomiast zastanawiam się czy dźwiganie to na pewno zajęcie dla normalnych ludzi? Bo coś mi mówi że trzeba być troszkę „skrzywionym” jeżeli coś takiego sprawia frajdę większą nić cokolwiek innego w życiu xD Wcześniejsze, 350kg poszło łatwiutko, wiedziałem że 370kg też podniosę. Jednak zbyt bardzo nakręciłem się na wystrzelenie z dołu tego ciężaru, i zapomniałem, nie zainicjowałem startu od ciśnięcia plecami… Więc wystrzeliłem z dołu ale sztanga SSB momentalnie skarała za mój błąd, i zamieniła przysiad z 370kg, na dzień dobry z 370kg na plecach xD No cóż tylko osoby co nic nie robią, nie popełniają błędów. A jakie przełożenie to ma zwykł normalny siad jak Czytaj dalej...