Z 280kg do 355kg czyli rok progresji w siadach u naturala :) Dopiero z perspektywy czasu widać ile zostało zrobione.
Na filmiku WSZYSTKIE normalne siady jakie zrobiłem przez ten okres… Czyli zaledwie 6 razy wykonałem zwykły siad przez cały rok :)
Te 280kg bardzo dobrze pamiętam…
„Krzywo założony pas, krzywo sztanga na plecach, plecy słabo napięte, wątpliwe wychodzenie z racka (myślałem że się przewrócę i sobie gupi ryj rozwale) za wąski rozstaw stóp, brak pewności i „zaufania” do bandaży, za małe siadanie do tyłu, za duży ruch kolana w przód.”
Tona błędów została zrobiona wtedy, ale od razu też wiedziałem nad czym muszę pracować, i zdawałem sobie sprawę że wystarczy poprawić te błędy i wynik sam się zwiększy. Także ułożyło mi się w głowie, jak treningi siadów powinny u mnie wyglądać żeby był progres. Znaczącą poprawę widać już na następnym filmie przy 300kg gdzie właściwie wszystko zostało w pewnym stopniu poprawione.
Następny siad to 330kg, już z monoliftem oraz texas squat bar-em. Szczerze mówiąc ten texas zrobił największa różnicę, bo nagle zniknęło sprężynowanie sztangi. Bo na wcześniejszych moich sztangach sprężynowanie było okropne, czułem jak sztanga chce wręcz spaść z pleców, i jak ciężko jest mi utrzymać stabilną pozycję. Do tego monolift, pozwolił mi stopniowo stawać coraz szerzej, pracować nad coraz lepszą techniką siadu.
I tak jak wspominałem wyżej, ja już wiedziałem co i jak robić, więc wiedziałem że formalnością będzie kolejny rekord. I tak było. Poszło 350kg. Byłem wtedy pewien że muszę ćwiczyć tak dalej bo wszystko idzie w odpowiednim kierunku i zaraz zrobię kolejne rekordy.
Jednakże ciężary znacząco się zwiększyły i pojawił się nieoczekiwany pr Czytaj dalej...
Z 280kg do 355kg czyli rok progresji w siadach u naturala :) Dopiero z perspektywy czasu widać ile zostało zrobione.
Na filmiku WSZYSTKIE normalne siady jakie zrobiłem przez ten okres… Czyli zaledwie 6 razy wykonałem zwykły siad przez cały rok :)
Te 280kg bardzo dobrze pamiętam…
„Krzywo założony pas, krzywo sztanga na plecach, plecy słabo napięte, wątpliwe wychodzenie z racka (myślałem że się przewrócę i sobie gupi ryj rozwale) za wąski rozstaw stóp, brak pewności i „zaufania” do bandaży, za małe siadanie do tyłu, za duży ruch kolana w przód.”
Tona błędów została zrobiona wtedy, ale od razu też wiedziałem nad czym muszę pracować, i zdawałem sobie sprawę że wystarczy poprawić te błędy i wynik sam się zwiększy. Także ułożyło mi się w głowie, jak treningi siadów powinny u mnie wyglądać żeby był progres. Znaczącą poprawę widać już na następnym filmie przy 300kg gdzie właściwie wszystko zostało w pewnym stopniu poprawione.
Następny siad to 330kg, już z monoliftem oraz texas squat bar-em. Szczerze mówiąc ten texas zrobił największa różnicę, bo nagle zniknęło sprężynowanie sztangi. Bo na wcześniejszych moich sztangach sprężynowanie było okropne, czułem jak sztanga chce wręcz spaść z pleców, i jak ciężko jest mi utrzymać stabilną pozycję. Do tego monolift, pozwolił mi stopniowo stawać coraz szerzej, pracować nad coraz lepszą techniką siadu.
I tak jak wspominałem wyżej, ja już wiedziałem co i jak robić, więc wiedziałem że formalnością będzie kolejny rekord. I tak było. Poszło 350kg. Byłem wtedy pewien że muszę ćwiczyć tak dalej bo wszystko idzie w odpowiednim kierunku i zaraz zrobię kolejne rekordy.
Jednakże ciężary znacząco się zwiększyły i pojawił się nieoczekiwany pr Czytaj dalej...