#koszykowka #pilkanozna #sport
Wczoraj widziałem na mirko sporo wpisów sugerujących jakoby przepis na sukces reprezentacji w sportach drużynowych w Polsce był bardzo prosty – zatrudniasz super trenera z zagranicy i wszystko działa cacy.
Ponieważ mamy chwilowy hajp na kosza i wielu ludziom patrzącym z boku wydaje się coś innego niż jest w rzeczywistości, chciałem sprostować że to wszystko nie tak. Wiecie kim był Taylor zanim trafił do Polski? Nołnejmem. Asystentem w reprezentacji Czech, wcześniej coś prowadził w Bundeslidze, bez sukcesów w podrzędnych klubach, często drugoligowych.
Przez kilka lat nasza reprezentacja w kosza grała wielkie gówno. Nawet nie chodzi o wyniki, tylko o styl. Taylor wcale nie był jakimś mega-merytorycznym gościem który przyszedł i wszystko naprawił. Drużyna grała bez pomysłu, nie było widać ani trochę ręki trenera, potencjał zawodników był totalnie niewykorzystywany. Taylor zażyczył sobie Slaughtera dla którego długo nie potrafił znaleźć miejsca na parkiecie. Jeszcze 2 lata temu, w kwalifikacjach do imprezy którą dziś wszyscy oglądają w żenującym stylu przegrywaliśmy z Węgrami (nie wychodząc z 50 punktów) które to grały bez czołowych zawodników. O mało co ta porażka mogła zamknąć nam drogę na MŚ. Walcował nas 3 garnitur Litwy, na Eurobaskecie przegrywaliśmy wygrany mecz z Finlandią, itd.
Jak to się stało że Taylor prowadząc kadrę w takim stylu uchował się przez 5 lat? Ktoś z PZKosz uwierzył w tego człowieka, bo niewiele było do stracenia. Przecież od wielu lat na grę reprezentacji i tak nie dało się patrzeć, a Taylor przynajmniej był tani zapewne. Gość dorastał razem z tą kadrą, uczył się na własnych błędach i trafił na swój czas, ale porównania do Heynena czy Beenhakkera są wybitnie Czytaj dalej...
#koszykowka #pilkanozna #sport
Wczoraj widziałem na mirko sporo wpisów sugerujących jakoby przepis na sukces reprezentacji w sportach drużynowych w Polsce był bardzo prosty – zatrudniasz super trenera z zagranicy i wszystko działa cacy.
Ponieważ mamy chwilowy hajp na kosza i wielu ludziom patrzącym z boku wydaje się coś innego niż jest w rzeczywistości, chciałem sprostować że to wszystko nie tak. Wiecie kim był Taylor zanim trafił do Polski? Nołnejmem. Asystentem w reprezentacji Czech, wcześniej coś prowadził w Bundeslidze, bez sukcesów w podrzędnych klubach, często drugoligowych.
Przez kilka lat nasza reprezentacja w kosza grała wielkie gówno. Nawet nie chodzi o wyniki, tylko o styl. Taylor wcale nie był jakimś mega-merytorycznym gościem który przyszedł i wszystko naprawił. Drużyna grała bez pomysłu, nie było widać ani trochę ręki trenera, potencjał zawodników był totalnie niewykorzystywany. Taylor zażyczył sobie Slaughtera dla którego długo nie potrafił znaleźć miejsca na parkiecie. Jeszcze 2 lata temu, w kwalifikacjach do imprezy którą dziś wszyscy oglądają w żenującym stylu przegrywaliśmy z Węgrami (nie wychodząc z 50 punktów) które to grały bez czołowych zawodników. O mało co ta porażka mogła zamknąć nam drogę na MŚ. Walcował nas 3 garnitur Litwy, na Eurobaskecie przegrywaliśmy wygrany mecz z Finlandią, itd.
Jak to się stało że Taylor prowadząc kadrę w takim stylu uchował się przez 5 lat? Ktoś z PZKosz uwierzył w tego człowieka, bo niewiele było do stracenia. Przecież od wielu lat na grę reprezentacji i tak nie dało się patrzeć, a Taylor przynajmniej był tani zapewne. Gość dorastał razem z tą kadrą, uczył się na własnych błędach i trafił na swój czas, ale porównania do Heynena czy Beenhakkera są wybitnie Czytaj dalej...