DZIEŃ, W KTÓRYM POLAK UPOKORZYŁ „RUSKICH”
W niedzielę, 20 października 1957 roku, reprezentacja Polski rozegrała mecz, który przeszedł do historii polskiej piłki nożnej. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie biało-czerwoni w pięknym stylu pokonali 2:1 kadrę narodową ZSRR. To sensacyjne zwycięstwo odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale w całej sportowej Europie.
Kapitanem reprezentacji Polski, który wyprowadził swoją drużynę na eliminacyjny mecz Mistrzostw Świata ze Związkiem Radzieckim był Gerard Cieślik. Murowanym faworytem spotkania byli oczywiście piłkarze radzieccy – w Moskwie bezdyskusyjnie pokonali Polaków aż 3:0, byli ponadto mistrzami olimpijskimi, a w składzie obecny był Lew Jaszyn – uważany przez wielu ekspertów za najlepszego bramkarza w historii piłki nożnej.
Na trybunach świeżo otwartego Stadionu Śląskiego mecz oglądało około 100 tysięcy kibiców, przeraźliwie wygwizdujących każdy kontakt z piłką piłkarzy ZSRR – to jedyne miejsce, gdzie można było bezkarnie dać upust szczerym emocjom.
Cieślik, wcielony podczas wojny przymusowo do Wehrmachtu i aresztowany później przez Sowietów, rozegrał swój mecz życia. Najpierw wykorzystał sytuację „sam na sam” z Jaszynem, później mimo niskiego wzrostu, wygrał walkę o górną piłkę i zdobył głową drugą bramkę.
Po końcowym gwizdku sędziego na Stadionie Śląskim zapanowała euforia. Ludzie krzyczeli ze szczęścia, śpiewali „Sto lat!”, wpadali sobie w ramiona. Niektórzy płakali z radości, patrząc z niedowierzaniem na tablicę wyników. Kibice, po przełamaniu kordonu wokół murawy, wbiegli na boisko i pochwycili na ramiona Cieślika, Brychczego oraz Szymkowiaka, po czym… zanieśli ich do szatni! Tam, jak wspominają naoczni świadkowie, Szymkowiak się po Czytaj dalej...
DZIEŃ, W KTÓRYM POLAK UPOKORZYŁ „RUSKICH”
W niedzielę, 20 października 1957 roku, reprezentacja Polski rozegrała mecz, który przeszedł do historii polskiej piłki nożnej. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie biało-czerwoni w pięknym stylu pokonali 2:1 kadrę narodową ZSRR. To sensacyjne zwycięstwo odbiło się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale w całej sportowej Europie.
Kapitanem reprezentacji Polski, który wyprowadził swoją drużynę na eliminacyjny mecz Mistrzostw Świata ze Związkiem Radzieckim był Gerard Cieślik. Murowanym faworytem spotkania byli oczywiście piłkarze radzieccy – w Moskwie bezdyskusyjnie pokonali Polaków aż 3:0, byli ponadto mistrzami olimpijskimi, a w składzie obecny był Lew Jaszyn – uważany przez wielu ekspertów za najlepszego bramkarza w historii piłki nożnej.
Na trybunach świeżo otwartego Stadionu Śląskiego mecz oglądało około 100 tysięcy kibiców, przeraźliwie wygwizdujących każdy kontakt z piłką piłkarzy ZSRR – to jedyne miejsce, gdzie można było bezkarnie dać upust szczerym emocjom.
Cieślik, wcielony podczas wojny przymusowo do Wehrmachtu i aresztowany później przez Sowietów, rozegrał swój mecz życia. Najpierw wykorzystał sytuację „sam na sam” z Jaszynem, później mimo niskiego wzrostu, wygrał walkę o górną piłkę i zdobył głową drugą bramkę.
Po końcowym gwizdku sędziego na Stadionie Śląskim zapanowała euforia. Ludzie krzyczeli ze szczęścia, śpiewali „Sto lat!”, wpadali sobie w ramiona. Niektórzy płakali z radości, patrząc z niedowierzaniem na tablicę wyników. Kibice, po przełamaniu kordonu wokół murawy, wbiegli na boisko i pochwycili na ramiona Cieślika, Brychczego oraz Szymkowiaka, po czym… zanieśli ich do szatni! Tam, jak wspominają naoczni świadkowie, Szymkowiak się po Czytaj dalej...