WINNERS:
Brooklyn Nets – przepiękna odbudowa, świetna robota Seana Marksa. Już nawet mając wątpliwości co do poziomu czysto koszykarskiego (Irving jako lider to jedno wielkie xD, a będzie musiał sobie radzić bez Duranta w tym sezonie) to za samo zakontraktowanie duetu Irving & Durant i dołożenie do tego Jordana należy się miejsce w rubryce „Winners”. Szybki i mistrzowski deal.
Philadelphia 76ers – w przyszłym sezonie będą silni i biorąc pod uwagę tylko najbliższe – dajmy na to – dwa sezony: są zdecydowanymi wygranymi FA. Do Embiida i Simmonsa dołożyli Horforda, Josha Richardsona i zatrzymali Harrisa. Mają niezłą ławkę i moim zdaniem finały konferencji są w najbliższym sezonie w ich zasięgu (abstrahując od tego, że już w tym roku byli o jedną piłkę od pokonania Raptors). Osobną kwestią jest skandalicznie słaba korelacja między wysokością kontraktów a ich długością, ktoś oferując 33-letniemu Horfordowi czteroletni kontrakt na 109 milionów nieźle popłynął, podobnie jak 180 baniek dla Harrisa (zazdroszczę mu, kontrakt życia) aspiruje do miana najgorszego kontraktu tego FA. Póki co niech się cieszą konkurencyjnym i silnym składem (defensywnie będą niesamowicie mocni), ale moim zdaniem już od 2021 roku mocno odczują przepłacenie tych zawodników. To było działanie „na tu i teraz” i w tej kategorii rozpatrywane – 76ers wyszli z FA obronną ręką. Plusik za podpisanie niezłych rezerwowych.
Miami Heat – wreszcie mają lidera, gwiazdę, której brakowało tutaj od 2014 roku. Pozbyli się lenia Whiteside’a, pozyskali Leonarda, który będzie solidnym zmiennikiem Bama Adebayo, dla którego ten sezon może być breakthrough-year. Zachowali Olynyka i Jonesa Jr. Podziałali całkiem sporo w tym FA, co jest dużym sukcesem przy tak zaczopowanym salary. Dzięki tym ruchom PO w przyszłym sezonie zawitają do Miami. Pat Riley rulez!
Utah Jazz – Ed Davis i Bojan Bogdanovic w Utah za przyzwoite pieniądze to złoty deal, do tego Conley jako solidne wsparcie dla Mitchella i wzmocnienie kulejącej w poprzednim sezonie ofensywy. Szkoda Favorsa, ale trudno, kogoś trzeba było poświęcić. Piątka Conley – Donovan – Ingles – Bojan – Gobert prezentuje się bardzo dobrze i moim zdaniem Utah namieszają w czołówce konferencji.
Indiana Pacers – strata Bogdanovicia boli, ale podpisali T.J Warrena, Jeremy’ego Lamba za dobre pieniądze oraz przede wszystkim ball-handlera Malcolma Brogdona, jednego z najbardziej inteligentnych shooterów tej ligi, idealny guard do pary z Oladipo. Do nowego sezonu przystąpią silniejsi niż w poprzednim, nawet zakładając, że Oladipo wróci dopiero gdzieś na początku przyszłego roku.
New Orleans Pelicans – dobra robota Griffina. Ekipa must-watch w przyszłym sezonie, co prawda przyfarcili w drafcie, ale piątka Ball – Jrue – Ingram – Zion – Favors wygląda bardzo ciekawie, nawet jeśli Zion nie spełni gigantycznych oczekiwań wobec swojej osoby. Dostali też strzelca wyborowego w postaci JJ Redicka na bardzo dobrym, krótkim kontrakcie. W razie czego będzie możliwośc szybkiego wyczyszczenia salary w przyszłości.
Memphis Grizzlies – zebrali mnóstwo assetów, dostali weterana Iguodalę, mogą wchodzić w przebudowę.
NOT GOOD, NOT BAD:
Los Angeles Lakers– Kawhi albo śmierć. Zgarną Leonarda, to będą największym wygranym FA, niezależnie od tego, kto do nich jeszcze dołączy, trio LBJ + AD + KL będzie tak samo silne jak all-star-five GSW. W innym wypadku – pozostają z czwórką gwarantowanych kontraktów oraz brakiem alternatyw na rynku, bo solidni koszykarze rozeszli się w tym roku w rekordowo szybkim tempie. Czyli mogą być albo winners, albo losers – na razie w Los Angeles jest średnio. Czekamy na „The Decision” Kałaja.
New York Knicks – trudno ich jednoznacznie ocenić. Z jednej strony nie podpisali żadnej sensownej gwiazdy tego FA, musząc ratować się solidnymi zawodnikami, który jednak nie są Irvingiem, Durantem czy Butlerem, z drugiej strony – plusik za to, że nie wjebali się na minę pod tytułem: „Pięcioletnie, grube kontrakty dla ludzi pokroju Randle’a, Portisa czy Paytona”. Podpisują rozsądne kwoty i krótkie (dwu-trzyletnie) kontrakty zawierające najczęściej team-option, więc będzie można w razie czego spuścić niepotrzebnych graczy już w 2021 roku. Są elastyczni finansowo, a tę kasę i tak musieli wydać – jest rozczarowanie, ale nie jest źle (jak na Knicks). Play-offów z tego nie będzie, ale jest kilka gorszych organizacji w konferencji, więc może w okolicy 10th seed się zakręcą przy odrobinie szczęścia.
Milwaukee Bucks – przepłacili Middletona, ale to było nie do uniknięcia (choć mogli mu dać ten ostatni rok np: team option). Zatrzymali Lopeza, Hilla, stracili – niestety – Brogdona. Plus za to, że core generalnie pozostał niezmieniony, będą walczyć o mistrza w przyszłym sezonie.
Golden State Warriors – tracą Duranta, zyskują DLO. Nawet jeśli za pół roku gdzieś go przehandlują, to i tak wyjdą na tym co najmniej dobrze. Z San Francisco wyjeżdża jeszcze Iguodala. Kontrakt dla Klay’a zasłużony, ale w przyszłym roku będą musieli albo dać supermaxa Greenowi, albo pogodzić się z jego odejściem.
Boston Celtics – wybronili się. Odejście Kyriego było nieuniknione, Kemba nie zastąpi do 1:1, ale też nie będzie takiej potrzeby – liczę na większą rolę Tatuma i Browna w przyszłym sezonie, Kanter na niskim kontrakcie (10/2) też się przyda, z drugiej strony – kto tam będzie bronił? Gdzie defensywa? Nie ma tam podkoszowych, a stracili Irvinga, Roziera, Horforda i Baynesa. Cześć osób liczy jeszcze na to, że wróci stary, dobry Hayward. PO będą, ale nie liczyłbym na nic więcej niż w tym roku.
Chicago Bulls – Young i Satoransky, jeden to weteran nie do końca pasujący do młodego trzonu zespołu, drugi to przepłacony non-shooter. Po co? Dlaczego?
Detroit Pistons – nic nowego, wymiana Ellingtona na szklanego Rose’a nie miało większego sensu. W przyszłym sezonie będą mocno zależni od zdrowia Blake’a.
San Antonio Spurs – podpisali dwóch weteranów w postaci Gay’a (drogi kontrakt, ale dobrze, że chociaż tylko dwuletni) i Carrolla za przyzwoite pieniądze. Bardzo w stylu Spurs, choć moim zdaniem przedłużenia passy w PO nie będzie w tym sezonie.
Dallas Mavericks – Porzingis z maxem to gigantyczne ryzyko, znając jego historię kontuzji i długi powrót po ACL-u. Kontrakt Curry’ego niezły, podobnie jak przedłużenie o jeszcze rok JJ Barei.
LOSERS:
Los Angeles Clippers– weszli w FA bez żadnej koncepcji, z mnóstwem wolnych pieniędzy, licząc tylko na zakontraktowanie Kawhiego. Póki co ten wydaje się być bliżej Lakers lub pozostania w Raptors, więc można powiedzieć, że póki co są przegranymi tego okienka.
Charlotte Hornets – tracą swojego franchise-playera, gościa, który ciągnał ich w kierunku PO i w pojedynkę stanowił o sile tej drużyny. Dodatkowo tracą Lamba, a przychodzi tylko Rozier, w dodatku na dość wysokim kontrakcie, który jednak liderem nie będzie i Kemby nie zastąpi. Będą tankować i wejdą w przebudowę, przegrali te FA.
Houston Rockets – pozostają bez sensownych wzmocnień, przegrali walkę o Jimmy’ego Butlera, mają katastrofalnie przepłaconego Chrisa Paula i tarcia w zespole.
Orlando Magic– podpisali tego kogo mieli, tylko drożej. Kontrakt Vucevicia moim zdaniem przepłacony. Ok, dodali Aminu jako sensowne uzupełnienie ławki, ale mającego podobny skill-set co Gordon czy Isaac. W tym sezonie rzutem na taśmę załapali się do PO, w przyszłym ich tam nie widzę.
Sacramento Kings – żadnego dobrego ruchu. Przepłacenie Barnesa, Arizy, Josepha i Dedmona. Dlaczego???
Portland Trail Blazers – pozbyli się dobrego Moe Harklessa i solidnego Meyersa Leonarda za przepłaconego Hassana Whiteside’a jako startera na parę miesięcy zanim nie wróci Nurkić. Stracili Setha Curry’ego, Aminu i Kantera, czyli potrzebnych role-playerów. Dali potężny, choć w sumie zasłużony kontrakt Lillardowi, ale na nim samym nie powtórzą tak fenomenalnego wyniku jak w tym sezonie.
Washington Wizards – eh, szkoda mi ich bardzo. Najgorszy w lidze kontrakt Walla, salary zablokowane, stracili Portisa i Satoransky’ego, którego wymienili na nieporównywalnie gorszego Ishmaela Smitha. Isaiah Thomas nie broni, Bryant jest przepłacony i w gruncie rzeczy niepotrzebny. Opuszcza ich Jabari Parker. To co, tankujemy?
Minnesota Timberwolves– miał być DLO, nie ma DLO. Nie ma też Gibsona i Rose’a. Przychodzi jedynie mający nierówno pod sufitem Jordan Bell, dobrze, że chociaż za nieduże pieniądze. Jeśli pozbędą się Wigginsa z miejsca wchodzą do rubryki „Winners”, na razie są przegranymi FA, a Wiggins może sobie z Wallem rękę podać, bo sytuacja Wilków jest tylko trochę lepsza niż Czarodziejów z Waszyngtonu.
#nba #koszykowka #sport
Powered by WPeMatico