Niedoceniany w Londynie, oczekiwany w Turynie
“Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem” – tymi słowami Juliusz Cezar obwieścił rzymskiemu senatowi wiktorię w bitwie pod Zelą. Teraz z ikonicznej frazy skorzystać może Maurizio Sarri, który ma za sobą udany sezon debiutancki na angielskiej ziemi, w którym doprowadził Chelsea do triumfu w Lidze Europy, trzeciego miejsca w Premier League oraz finału Pucharu Ligi. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem nastąpi kres jego kadencji na Stamford Bridge, bowiem zainteresowanie usługami krewkiego palacza wyraża Juventus, a Roman Abramowicz nie zamierza uparcie krzyżować planów giganta z Turynu. Czy nie jest to zbyt pochopna decyzja?
Przed zeszłotygodniowym starciem z Arsenalem, były opiekun Napoli odcinał się od spekulacji łączących jego osobę z hegemonem z Półwyspu Apenińskiego, mówiąc, iż darzy miłością swoich piłkarzy, a także cały angielski futbol. Choć obrazki z ostatniej sesji treningowej w Baku, podczas której rozwścieczony i zrezygnowany Sarri opuścił murawę kopiąc swoją czapkę, nieco gryzły się z tymi słowami, emocjonalna wypowiedź nie została podważona. Dwa dni później świat obiegły jednak doniesienia o rozmowie szkoleniowca z dyrektorem The Blues, Mariną Granovskaią, w trakcie której Włoch miał zakomunikować chęć opuszczenia klubu. Czar prysł.
Czy można dziwić się, że Maurizio pragnie uwolnić się od toksycznej atmosfery, jaka panuje w Londynie? Że ma dość obrażających go kibiców oraz nieufającego mu zarządu? Że powrót do ojczyzny, wiążący się z pracą w nieporównywalnie stabilniejszych warunkach, ze znacznie bardziej zbalansowaną, posiadającą więcej jakości kadrą, jawi mu się jako korzystne rozwiązanie? Wydarzenia minionych jedenastu miesięcy życia urodzonego w K Czytaj dalej...
Niedoceniany w Londynie, oczekiwany w Turynie
“Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem” – tymi słowami Juliusz Cezar obwieścił rzymskiemu senatowi wiktorię w bitwie pod Zelą. Teraz z ikonicznej frazy skorzystać może Maurizio Sarri, który ma za sobą udany sezon debiutancki na angielskiej ziemi, w którym doprowadził Chelsea do triumfu w Lidze Europy, trzeciego miejsca w Premier League oraz finału Pucharu Ligi. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem nastąpi kres jego kadencji na Stamford Bridge, bowiem zainteresowanie usługami krewkiego palacza wyraża Juventus, a Roman Abramowicz nie zamierza uparcie krzyżować planów giganta z Turynu. Czy nie jest to zbyt pochopna decyzja?
Przed zeszłotygodniowym starciem z Arsenalem, były opiekun Napoli odcinał się od spekulacji łączących jego osobę z hegemonem z Półwyspu Apenińskiego, mówiąc, iż darzy miłością swoich piłkarzy, a także cały angielski futbol. Choć obrazki z ostatniej sesji treningowej w Baku, podczas której rozwścieczony i zrezygnowany Sarri opuścił murawę kopiąc swoją czapkę, nieco gryzły się z tymi słowami, emocjonalna wypowiedź nie została podważona. Dwa dni później świat obiegły jednak doniesienia o rozmowie szkoleniowca z dyrektorem The Blues, Mariną Granovskaią, w trakcie której Włoch miał zakomunikować chęć opuszczenia klubu. Czar prysł.
Czy można dziwić się, że Maurizio pragnie uwolnić się od toksycznej atmosfery, jaka panuje w Londynie? Że ma dość obrażających go kibiców oraz nieufającego mu zarządu? Że powrót do ojczyzny, wiążący się z pracą w nieporównywalnie stabilniejszych warunkach, ze znacznie bardziej zbalansowaną, posiadającą więcej jakości kadrą, jawi mu się jako korzystne rozwiązanie? Wydarzenia minionych jedenastu miesięcy życia urodzonego w K Czytaj dalej...