Co za pojebana akcja. Właśnie obejrzałem walkę Główki z odtworzenia. Takiego cyrku to chyba jeszcze w życiu nie widziałem.
W skrócie: Dostajesz cios łokciem, po którym lądujesz na deskach. Ale sędzia (74 letni murzyn z demencją) każe Ci szybko wstawać, no bo hej, przecież Ci tylko zajebał na pełnej kurwie z łokcia, nic Ci będzie, kto szybko wstaje, temu Pan Bóg daje, hehe. Wstajesz, chwiejąc się na nogach, po chwili dostajesz dwa ciosy, i znowu lądujesz na deskach. Właściwie to już nie wiesz, gdzie jesteś i dlaczego, ale resztkami zdolności umysłowych dochodzi do Ciebie, że zaraz koniec rundy. Wstajesz po raz drugi, nogi z waty, kompletnie zamroczony, nie orientując co się dzieje. Gong wybrzmiewa, ty go nie słyszysz, sędzia też z go nie słyszy… kurwa przypał. Naokoło ringu ludzie machają, co tu się kurwa odpierdala, przecież był koniec rundy. Gong dalej dzwoni. Po kilku sekundach sędzia uświadamia sobie, że coś jednak dzwoni i zaczyna biec w waszym kierunku krzycząc come come. W tym samym momencie dostajesz brutalny knock down. Sędziemu trochę głupio, więc znowu udaje, że jednak nie słyszał tego gongu, którego słyszał i Cię ponownie liczy. W tym momencie pytanie brzmi oiom, czy kostnica. Okazuje się, że jednak tylko oiom. Wstajesz po raz trzeci, sędzia wreszcie – pół minuty po czasie – kończy rundę. W stanie bliskim zgonu wychodzisz na trzecią rundę, właściwie chyba tylko na egzekucję. Dostajesz czwarty knock down. Sędzia kończy pojedynek. Narożnik Łotysza w pełnej euforii, w końcu zwycięstwo takie fair play. Na konferencji po walce Łotysz sam przyznaje, że jednak gong słyszał, ale hehe przypierdolił no bo dlaczego by nie, skoro sędzia opłacony. Prawdziwy sport triumfuje, duch fair play zachowany. Kurtyna.
#boks #sp Czytaj dalej...
Co za pojebana akcja. Właśnie obejrzałem walkę Główki z odtworzenia. Takiego cyrku to chyba jeszcze w życiu nie widziałem.
W skrócie: Dostajesz cios łokciem, po którym lądujesz na deskach. Ale sędzia (74 letni murzyn z demencją) każe Ci szybko wstawać, no bo hej, przecież Ci tylko zajebał na pełnej kurwie z łokcia, nic Ci będzie, kto szybko wstaje, temu Pan Bóg daje, hehe. Wstajesz, chwiejąc się na nogach, po chwili dostajesz dwa ciosy, i znowu lądujesz na deskach. Właściwie to już nie wiesz, gdzie jesteś i dlaczego, ale resztkami zdolności umysłowych dochodzi do Ciebie, że zaraz koniec rundy. Wstajesz po raz drugi, nogi z waty, kompletnie zamroczony, nie orientując co się dzieje. Gong wybrzmiewa, ty go nie słyszysz, sędzia też z go nie słyszy… kurwa przypał. Naokoło ringu ludzie machają, co tu się kurwa odpierdala, przecież był koniec rundy. Gong dalej dzwoni. Po kilku sekundach sędzia uświadamia sobie, że coś jednak dzwoni i zaczyna biec w waszym kierunku krzycząc come come. W tym samym momencie dostajesz brutalny knock down. Sędziemu trochę głupio, więc znowu udaje, że jednak nie słyszał tego gongu, którego słyszał i Cię ponownie liczy. W tym momencie pytanie brzmi oiom, czy kostnica. Okazuje się, że jednak tylko oiom. Wstajesz po raz trzeci, sędzia wreszcie – pół minuty po czasie – kończy rundę. W stanie bliskim zgonu wychodzisz na trzecią rundę, właściwie chyba tylko na egzekucję. Dostajesz czwarty knock down. Sędzia kończy pojedynek. Narożnik Łotysza w pełnej euforii, w końcu zwycięstwo takie fair play. Na konferencji po walce Łotysz sam przyznaje, że jednak gong słyszał, ale hehe przypierdolił no bo dlaczego by nie, skoro sędzia opłacony. Prawdziwy sport triumfuje, duch fair play zachowany. Kurtyna.
#boks #sp Czytaj dalej...