JUVE FANS: Mom can we have…

JUVE FANS: Mom can we have PEP GUARDIOLA? MOM: No, we have PEP GUARDIOLA at home. PEP GUARDIOLA at home: pic rel. #heheszki #juventus #transfery #pilkanozna #sport #humorobrazkowy #seriea Powered by WPeMatico Czytaj dalej...

JUVE FANS: Mom can we have PEP GUARDIOLA? MOM: No, we have PEP GUARDIOLA at home. PEP GUARDIOLA at home: pic rel. #heheszki #juventus #transfery #pilkanozna #sport #humorobrazkowy #seriea Powered by WPeMatico Czytaj dalej...

Czeski film rodem ze Stamford…

Czeski film rodem ze Stamford Bridge Gdyby piłka nożna była branżą filmową, jednym z najbardziej cenionych festiwali zostałaby angielska Premier League. To tam laury i sławę zyskują najwybitniejsi aktorzy oraz najlepsi reżyserzy, to tam swój wzrok kierują miliony widzów, łaknących rozrywki na najwyższym poziomie. Tę zapewniają prężnie działające wytwórnie, które tydzień w tydzień stają w szranki, by zaprezentować światu efekty wykonanej pracy. A skoro już o wysiłkach owych koncernów mowa, co kręci się obecnie na Stamford Bridge? Kilkanaście dni temu Chelsea zamknęła sezon pełen wzlotów i upadków. Nie zabrakło w nim chwil, w których oczarowani grą The Blues obserwatorzy ustawiali Londyńczyków w jednym szeregu z faworytami do tytułu mistrzowskiego, lecz nie obyło się również bez momentów totalnego zwątpienia i rozczarowania. Ostatecznie wszystko zakończyło się niczym w starej, dobrej komedii rodem z Hollywood – happy endem w postaci zajęcia trzeciego miejsca w Premier League i wygrania Ligi Europy. Cel minimum został osiągnięty, Kante i spółka powrócili do Ligi Mistrzów. Mimo to, radość nie trwała zbyt długo. Klub Romana Abramowicza, podobnie jak każdy poważny gracz na futbolowej scenie, pragnie rozwoju, przekraczania kolejnych granic możliwości i sięgania coraz wyższych szczytów. Poczucie nasycenia jest w tym wypadku niewskazane, wszak najlepsi stale patrzą przed siebie, nie myśląc o tym, czego dokonali wczoraj, a o tym, co mogą osiągnąć jutro. Zamiast zaglądać do gabloty z trofeami w celu odświeżenia pięknych chwil, ciężko pracują na treningach, by wyjątkowych momentów było jeszcze więcej. Są niczym producenci, którzy po otrzymaniu Oscara niezwłocznie dążą do opublikowanie następnego hitu. Problem w tym, że na pl Czytaj dalej...

Czeski film rodem ze Stamford Bridge Gdyby piłka nożna była branżą filmową, jednym z najbardziej cenionych festiwali zostałaby angielska Premier League. To tam laury i sławę zyskują najwybitniejsi aktorzy oraz najlepsi reżyserzy, to tam swój wzrok kierują miliony widzów, łaknących rozrywki na najwyższym poziomie. Tę zapewniają prężnie działające wytwórnie, które tydzień w tydzień stają w szranki, by zaprezentować światu efekty wykonanej pracy. A skoro już o wysiłkach owych koncernów mowa, co kręci się obecnie na Stamford Bridge? Kilkanaście dni temu Chelsea zamknęła sezon pełen wzlotów i upadków. Nie zabrakło w nim chwil, w których oczarowani grą The Blues obserwatorzy ustawiali Londyńczyków w jednym szeregu z faworytami do tytułu mistrzowskiego, lecz nie obyło się również bez momentów totalnego zwątpienia i rozczarowania. Ostatecznie wszystko zakończyło się niczym w starej, dobrej komedii rodem z Hollywood – happy endem w postaci zajęcia trzeciego miejsca w Premier League i wygrania Ligi Europy. Cel minimum został osiągnięty, Kante i spółka powrócili do Ligi Mistrzów. Mimo to, radość nie trwała zbyt długo. Klub Romana Abramowicza, podobnie jak każdy poważny gracz na futbolowej scenie, pragnie rozwoju, przekraczania kolejnych granic możliwości i sięgania coraz wyższych szczytów. Poczucie nasycenia jest w tym wypadku niewskazane, wszak najlepsi stale patrzą przed siebie, nie myśląc o tym, czego dokonali wczoraj, a o tym, co mogą osiągnąć jutro. Zamiast zaglądać do gabloty z trofeami w celu odświeżenia pięknych chwil, ciężko pracują na treningach, by wyjątkowych momentów było jeszcze więcej. Są niczym producenci, którzy po otrzymaniu Oscara niezwłocznie dążą do opublikowanie następnego hitu. Problem w tym, że na pl Czytaj dalej...

Co za pojebana akcja. Właśnie…

Co za pojebana akcja. Właśnie obejrzałem walkę Główki z odtworzenia. Takiego cyrku to chyba jeszcze w życiu nie widziałem. W skrócie: Dostajesz cios łokciem, po którym lądujesz na deskach. Ale sędzia (74 letni murzyn z demencją) każe Ci szybko wstawać, no bo hej, przecież Ci tylko zajebał na pełnej kurwie z łokcia, nic Ci będzie, kto szybko wstaje, temu Pan Bóg daje, hehe. Wstajesz, chwiejąc się na nogach, po chwili dostajesz dwa ciosy, i znowu lądujesz na deskach. Właściwie to już nie wiesz, gdzie jesteś i dlaczego, ale resztkami zdolności umysłowych dochodzi do Ciebie, że zaraz koniec rundy. Wstajesz po raz drugi, nogi z waty, kompletnie zamroczony, nie orientując co się dzieje. Gong wybrzmiewa, ty go nie słyszysz, sędzia też z go nie słyszy… kurwa przypał. Naokoło ringu ludzie machają, co tu się kurwa odpierdala, przecież był koniec rundy. Gong dalej dzwoni. Po kilku sekundach sędzia uświadamia sobie, że coś jednak dzwoni i zaczyna biec w waszym kierunku krzycząc come come. W tym samym momencie dostajesz brutalny knock down. Sędziemu trochę głupio, więc znowu udaje, że jednak nie słyszał tego gongu, którego słyszał i Cię ponownie liczy. W tym momencie pytanie brzmi oiom, czy kostnica. Okazuje się, że jednak tylko oiom. Wstajesz po raz trzeci, sędzia wreszcie – pół minuty po czasie – kończy rundę. W stanie bliskim zgonu wychodzisz na trzecią rundę, właściwie chyba tylko na egzekucję. Dostajesz czwarty knock down. Sędzia kończy pojedynek. Narożnik Łotysza w pełnej euforii, w końcu zwycięstwo takie fair play. Na konferencji po walce Łotysz sam przyznaje, że jednak gong słyszał, ale hehe przypierdolił no bo dlaczego by nie, skoro sędzia opłacony. Prawdziwy sport triumfuje, duch fair play zachowany. Kurtyna. #boks #sp Czytaj dalej...

Co za pojebana akcja. Właśnie obejrzałem walkę Główki z odtworzenia. Takiego cyrku to chyba jeszcze w życiu nie widziałem. W skrócie: Dostajesz cios łokciem, po którym lądujesz na deskach. Ale sędzia (74 letni murzyn z demencją) każe Ci szybko wstawać, no bo hej, przecież Ci tylko zajebał na pełnej kurwie z łokcia, nic Ci będzie, kto szybko wstaje, temu Pan Bóg daje, hehe. Wstajesz, chwiejąc się na nogach, po chwili dostajesz dwa ciosy, i znowu lądujesz na deskach. Właściwie to już nie wiesz, gdzie jesteś i dlaczego, ale resztkami zdolności umysłowych dochodzi do Ciebie, że zaraz koniec rundy. Wstajesz po raz drugi, nogi z waty, kompletnie zamroczony, nie orientując co się dzieje. Gong wybrzmiewa, ty go nie słyszysz, sędzia też z go nie słyszy… kurwa przypał. Naokoło ringu ludzie machają, co tu się kurwa odpierdala, przecież był koniec rundy. Gong dalej dzwoni. Po kilku sekundach sędzia uświadamia sobie, że coś jednak dzwoni i zaczyna biec w waszym kierunku krzycząc come come. W tym samym momencie dostajesz brutalny knock down. Sędziemu trochę głupio, więc znowu udaje, że jednak nie słyszał tego gongu, którego słyszał i Cię ponownie liczy. W tym momencie pytanie brzmi oiom, czy kostnica. Okazuje się, że jednak tylko oiom. Wstajesz po raz trzeci, sędzia wreszcie – pół minuty po czasie – kończy rundę. W stanie bliskim zgonu wychodzisz na trzecią rundę, właściwie chyba tylko na egzekucję. Dostajesz czwarty knock down. Sędzia kończy pojedynek. Narożnik Łotysza w pełnej euforii, w końcu zwycięstwo takie fair play. Na konferencji po walce Łotysz sam przyznaje, że jednak gong słyszał, ale hehe przypierdolił no bo dlaczego by nie, skoro sędzia opłacony. Prawdziwy sport triumfuje, duch fair play zachowany. Kurtyna. #boks #sp Czytaj dalej...

PINGWINY TEŻ…

PINGWINY TEŻ SKACZOOOOOOO Dzisiaj w tagu #okurwakoniara pośmiejemy się z PaulStanley który jest ptakiem nielotem ( ͡° ͜ʖ ͡°) A tak przy okazji opowiemy ooooo SKOKACH a ja zaprezentuję moimi starymi foteczkami jak to nie powinno wyglądać (XDDDDDD) więc takie trochę #pokazmorde (ale zdjęcia są wzięte z wideo i spikselowane że gówno widać, także trochę nie) Przede wszystkim zacznijmy od tego jakie są przeszkody. Wyróżnię tylko w zasadzie trzy podstawowe z jakimi możecie się spotkać w szkółce (nie widziałam szkółki stawiającej triplebarre) Chciałabym powiedzieć że wymienię je w stopniu trudności, a dlaczego nie do końca się z tym zgadzam powiem za chwilkę. Najłatwiejsze co dostaniecie jako „skok” to krzyżak. Po prostu dwa drągi jebnięte w krzyżyk na stojaku, oczywiście można sobie zmieniać wysokość do woli. Dlaczego łatwe? A no, bo macie po środku „dołek” i jak koniu się noga powinie, to nic nie „spadnie”, w sumie też jest to taka trochę wskazówka gdzie macie koniem „celować” (czyli w środek) Potem jest stacjonata, czyli drągi już zawieszamy na zamkach. Bloki widoczne na zdjęciu to „fillers”, co sprawia że przeszkoda wygląda niby straszniej. Jeszcze straszniej wygląda jak pod spodem, przed lub za jest rów z wodą xD No i następny jest [okser](http://www.mjølnerwood.dk/wp-content/uploads/2015/07/vandgrav.jpg) (na zdjęciu także z wodą, a co!), czyli dwie stacjonaty oddzielone od siebie konkretną odległością (spread). I już wyjaśniam dlaczego niby taka kolejność jest tylko na niby – z własnego odczucia, dla mnie łatwiejsze do skakania są oksery, głównie dlatego że im większy spread tym więcej czasu zajmuje lot = więcej czasu na ogarnięcie dupy (dosłownie) do lądowania Czytaj dalej...

PINGWINY TEŻ SKACZOOOOOOO Dzisiaj w tagu #okurwakoniara pośmiejemy się z PaulStanley który jest ptakiem nielotem ( ͡° ͜ʖ ͡°) A tak przy okazji opowiemy ooooo SKOKACH a ja zaprezentuję moimi starymi foteczkami jak to nie powinno wyglądać (XDDDDDD) więc takie trochę #pokazmorde (ale zdjęcia są wzięte z wideo i spikselowane że gówno widać, także trochę nie) Przede wszystkim zacznijmy od tego jakie są przeszkody. Wyróżnię tylko w zasadzie trzy podstawowe z jakimi możecie się spotkać w szkółce (nie widziałam szkółki stawiającej triplebarre) Chciałabym powiedzieć że wymienię je w stopniu trudności, a dlaczego nie do końca się z tym zgadzam powiem za chwilkę. Najłatwiejsze co dostaniecie jako „skok” to krzyżak. Po prostu dwa drągi jebnięte w krzyżyk na stojaku, oczywiście można sobie zmieniać wysokość do woli. Dlaczego łatwe? A no, bo macie po środku „dołek” i jak koniu się noga powinie, to nic nie „spadnie”, w sumie też jest to taka trochę wskazówka gdzie macie koniem „celować” (czyli w środek) Potem jest stacjonata, czyli drągi już zawieszamy na zamkach. Bloki widoczne na zdjęciu to „fillers”, co sprawia że przeszkoda wygląda niby straszniej. Jeszcze straszniej wygląda jak pod spodem, przed lub za jest rów z wodą xD No i następny jest [okser](http://www.mjølnerwood.dk/wp-content/uploads/2015/07/vandgrav.jpg) (na zdjęciu także z wodą, a co!), czyli dwie stacjonaty oddzielone od siebie konkretną odległością (spread). I już wyjaśniam dlaczego niby taka kolejność jest tylko na niby – z własnego odczucia, dla mnie łatwiejsze do skakania są oksery, głównie dlatego że im większy spread tym więcej czasu zajmuje lot = więcej czasu na ogarnięcie dupy (dosłownie) do lądowania Czytaj dalej...

Mirki i Mirabelki! Robię…

Mirki i Mirabelki! Robię relację z Le Mans, ale przy okazji mam do rozdania kilka Hot Wheelsów, kody rabatowe do wypożyczalni (np. zniżka na Mustanga GT i BMW M2) i wejściówki na targi klasyków. Jak chcecie zgarnąć jakieś nagrody to co jakąś chwilę będę w komentarzach pod relacją ogłaszał o co teraz walczymy. Zainteresowanych zapraszam do relacji TUTAJ #motoryzacja #sport #wyscigi #lemans #konkurs #wokolmotoryzacji #motorsport #carboners #samochody Powered by WPeMatico Czytaj dalej...

Mirki i Mirabelki! Robię relację z Le Mans, ale przy okazji mam do rozdania kilka Hot Wheelsów, kody rabatowe do wypożyczalni (np. zniżka na Mustanga GT i BMW M2) i wejściówki na targi klasyków. Jak chcecie zgarnąć jakieś nagrody to co jakąś chwilę będę w komentarzach pod relacją ogłaszał o co teraz walczymy. Zainteresowanych zapraszam do relacji TUTAJ #motoryzacja #sport #wyscigi #lemans #konkurs #wokolmotoryzacji #motorsport #carboners #samochody Powered by WPeMatico Czytaj dalej...