W Cafe Futbol Kołtoń opowiedział się za legalizacją rac na stadionach pod warunkiem egzekwowania odpowiedzialności gdy ktoś nimi będzie rzucać na murawę, strzelać, podpalać siedzenia czy elementy stadionu. Mam w takim razie pewny zamysł rozwiązania – kluby sobie zarobią i będzie w miarę bezpiecznie.
Race niech będą sprzedawane w klubie. Nie wiem, przed wejściem, po wejściu. Każda raca miałaby nadany pewien numer, kod czy inny rodzaj możliwości rozpoznania pojedynczej sztuki. Race byłyby nabijane na karty kibica lub do biletu w systemie. Czyli sytuacja wygląda tak – kupujesz bilet i race, ktore są przypisane do Twojej karty kibica czy biletu. Jeśli na murawie ląduje raca – odpowiedzialny jest za szkodę osobnik który ją kupił. Wbijasz numer racy czy tam skanujesz jakiś nośnik – wyskakuje Ci nazwisko delikwenta.
Wtedy kibice używaliby tego z rozsądkiem, rzeczywiście tylko dla opraw, dwa – mieliby na sobie poczucie odpowiedzialności, trzy – obecne zadymy z racami wynikają z ich zdelegalizowania. Wiadomo jaki jest kibic – przekorny, chce udowodnić swoją rację. Cztery – kluby dorobiłyby sobie do budżetu sprzedażą rac. Oczywiście zakaz wnoszenia rac kupionych poza stadionem i tu większa kontrola na bramkach.
Cena raczej tutaj nie gra dla ultrasów roli, powiedzmy sobie szczerze, że oprawy najczęściej organizowane są ze zbiórek grup kibicowskich i kibiców na meczach. Kluby przestałyby być nękane karami za środki pirotechniczne, które i tak będą, a szkoda tylko finansów klubów, które na tej sytuacji zamiast tracić – mogą zarobić.
Ja osobiście jestem zwolennikiem rac, dla mnie oprawa z dodatkiem racowiska nabiera lepszego charakteru, prawda że dym czasem niektórym przeszkadza, trzeba na parę minut prze Czytaj dalej...
W Cafe Futbol Kołtoń opowiedział się za legalizacją rac na stadionach pod warunkiem egzekwowania odpowiedzialności gdy ktoś nimi będzie rzucać na murawę, strzelać, podpalać siedzenia czy elementy stadionu. Mam w takim razie pewny zamysł rozwiązania – kluby sobie zarobią i będzie w miarę bezpiecznie.
Race niech będą sprzedawane w klubie. Nie wiem, przed wejściem, po wejściu. Każda raca miałaby nadany pewien numer, kod czy inny rodzaj możliwości rozpoznania pojedynczej sztuki. Race byłyby nabijane na karty kibica lub do biletu w systemie. Czyli sytuacja wygląda tak – kupujesz bilet i race, ktore są przypisane do Twojej karty kibica czy biletu. Jeśli na murawie ląduje raca – odpowiedzialny jest za szkodę osobnik który ją kupił. Wbijasz numer racy czy tam skanujesz jakiś nośnik – wyskakuje Ci nazwisko delikwenta.
Wtedy kibice używaliby tego z rozsądkiem, rzeczywiście tylko dla opraw, dwa – mieliby na sobie poczucie odpowiedzialności, trzy – obecne zadymy z racami wynikają z ich zdelegalizowania. Wiadomo jaki jest kibic – przekorny, chce udowodnić swoją rację. Cztery – kluby dorobiłyby sobie do budżetu sprzedażą rac. Oczywiście zakaz wnoszenia rac kupionych poza stadionem i tu większa kontrola na bramkach.
Cena raczej tutaj nie gra dla ultrasów roli, powiedzmy sobie szczerze, że oprawy najczęściej organizowane są ze zbiórek grup kibicowskich i kibiców na meczach. Kluby przestałyby być nękane karami za środki pirotechniczne, które i tak będą, a szkoda tylko finansów klubów, które na tej sytuacji zamiast tracić – mogą zarobić.
Ja osobiście jestem zwolennikiem rac, dla mnie oprawa z dodatkiem racowiska nabiera lepszego charakteru, prawda że dym czasem niektórym przeszkadza, trzeba na parę minut prze Czytaj dalej...