Barwy Tottenhamu przywdziewa kilku zawodników klasy światowej, jakimi z pewnością są Harry Kane, Christian Eriksen oraz Heung-min Son. To oni stanowią o sile ofensywnej Kogutów, to na nich spoczywa największy ciężar za wyniki zespołu. Najważniejszej bramki w najnowszej historii klubu nie zdobył jednak żaden z wyżej wymienionych. Zrobił to Fernando Llorente.
Hiszpan nie jest podstawowym piłkarzem drużyny Mauricio Pochettino. Często nie jest nawet pierwszym graczem wchodzącym z ławki rezerwowych, o występach w dłuższym wymiarze czasowym nie wspominając. Jednego odmówić mu jednak nie sposób – jest świetnym zadaniowcem, za co ceni go argentyński szkoleniowiec.
Kane potrzebuje odpoczynku? Llorente na szpicę! Kane jest kontuzjowany? Llorente na szpicę! Sytuacja wymaga wygrywania pojedynków powietrznych? Llorente na szpicę! Sissoko doznał urazu, a Koguty walczą o awans? Llorente na szpicę!
To nic, że Hiszpan nie zdobył tej bramki z pełną premedytacją. To nic, że piłka zwyczajnie odbiła się od jego biodra i wpadła do siatki. Ważne, że znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, a jego trafienie umożliwiło Tottenhamowi wyjście zwycięsko z wyniszczającego starcia z Manchesterem City, a co za tym idzie, awans do półfinału Ligi Mistrzów.
Wyczyn Fernando zapisze się w dziejach klubu, który żyje snem i nie przestaje marzyć. Cudownie, że w kolejnej fazie przyjdzie mu zmierzyć się z równie (a może jeszcze bardziej) niepodrabialną drużyną. Wówczas hiszpański talizman z pewnością znowu się przyda!
Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.
Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!
#sport #mecz #pilkanozna Czytaj dalej...
Barwy Tottenhamu przywdziewa kilku zawodników klasy światowej, jakimi z pewnością są Harry Kane, Christian Eriksen oraz Heung-min Son. To oni stanowią o sile ofensywnej Kogutów, to na nich spoczywa największy ciężar za wyniki zespołu. Najważniejszej bramki w najnowszej historii klubu nie zdobył jednak żaden z wyżej wymienionych. Zrobił to Fernando Llorente.
Hiszpan nie jest podstawowym piłkarzem drużyny Mauricio Pochettino. Często nie jest nawet pierwszym graczem wchodzącym z ławki rezerwowych, o występach w dłuższym wymiarze czasowym nie wspominając. Jednego odmówić mu jednak nie sposób – jest świetnym zadaniowcem, za co ceni go argentyński szkoleniowiec.
Kane potrzebuje odpoczynku? Llorente na szpicę! Kane jest kontuzjowany? Llorente na szpicę! Sytuacja wymaga wygrywania pojedynków powietrznych? Llorente na szpicę! Sissoko doznał urazu, a Koguty walczą o awans? Llorente na szpicę!
To nic, że Hiszpan nie zdobył tej bramki z pełną premedytacją. To nic, że piłka zwyczajnie odbiła się od jego biodra i wpadła do siatki. Ważne, że znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, a jego trafienie umożliwiło Tottenhamowi wyjście zwycięsko z wyniszczającego starcia z Manchesterem City, a co za tym idzie, awans do półfinału Ligi Mistrzów.
Wyczyn Fernando zapisze się w dziejach klubu, który żyje snem i nie przestaje marzyć. Cudownie, że w kolejnej fazie przyjdzie mu zmierzyć się z równie (a może jeszcze bardziej) niepodrabialną drużyną. Wówczas hiszpański talizman z pewnością znowu się przyda!
Serdecznie zapraszam na mój fanpage, na którym codziennie publikuję moje opinie, spostrzeżenia oraz przemyślenia związane z piłkarskim światem.
Jeśli spodobała Ci się wrzutka, zaobserwuj #zycienaokraglo
Dzięki!
#sport #mecz #pilkanozna Czytaj dalej...