Zapraszam na dłuuuugi tekst o Piątku Z pewnością nie zaskoczę Was tym, na jaki temat dziś chciałbym zabrać głos. No, ale o czym, a raczej o kim innym miałbym w obecnym okresie pisać, jeśli nie o Krzysztofie Piątku? Nie ma bowiem w europejskiej piłce, po prostu, bardziej gorącego nazwiska, niż Piątek. Wszyscy oszaleli na jego punkcie. No może prócz Zbigniewa Bońka… Czego możecie się spodziewać, po dzisiejszym tekście? Bynajmniej, nie laurki, a raczej próby odpowiedzenia na najprostsze pytanie, które dręczy – zapewne – nas wszystkich: Dlaczego? Dlaczego przez, blisko, pięć lat gry na polskich boiskach (zarówno w Ekstraklasie, jak i w 1 lidze) Piątek nie dawał znaków, że może ‚dojść’ – choćby – na w połowie tak wysoki poziom, na jaki doszedł zaledwie po pół roku gry na półwyspie apenińskim? * Piątek w obecnym sezonie, łamie wszelkie stereotypy. „Piłkarz potrzebuje czasu na to by odpowiednio wkomponować się w drużynę.”. Sraty pierdaty! Pjona w swoim oficjalnym debiucie – pakuje cztery gole w Pucharze Włoch. W drugim meczu – już w Serie A – również strzela bramkę. A w trzecim dwie! Czy faktycznie adaptacja do nowej drużyny musi trwać powoli? „Piątek szczela tylko z karnych”. Statystyki są bezwzględne: z 23 goli Polaka we wszystkich rozgrywkach w obecnym sezonie, tylko trzy z nich zostały wpakowane do siatki z kropki odznaczającej jedenaście metrów od bramki… To znaczy, że bramki z karnych stanowią zaledwie 13% ze wszystkich jego trafień. Jest to naprawdę bardzo niski procent w porównaniu do innych etatowych egzekutorów jedenastek. Żeby zobrazować: u Cristiano Ronaldo gole z rzutów karnych stanowią 26% wszystkich trafień. „Piątek to typowy dokładacz nogi, nic więcej”. Nie trzeba wiele by obalić tę tezę, wystar Czytaj dalej...
Zapraszam na dłuuuugi tekst o…
Zapraszam na dłuuuugi tekst o Piątku Z pewnością nie zaskoczę Was tym, na jaki temat dziś chciałbym zabrać głos. No, ale o czym, a raczej o kim innym miałbym w obecnym okresie pisać, jeśli nie o Krzysztofie Piątku? Nie ma bowiem w europejskiej piłce, po prostu, bardziej gorącego nazwiska, niż Piątek. Wszyscy oszaleli na jego punkcie. No może prócz Zbigniewa Bońka… Czego możecie się spodziewać, po dzisiejszym tekście? Bynajmniej, nie laurki, a raczej próby odpowiedzenia na najprostsze pytanie, które dręczy – zapewne – nas wszystkich: Dlaczego? Dlaczego przez, blisko, pięć lat gry na polskich boiskach (zarówno w Ekstraklasie, jak i w 1 lidze) Piątek nie dawał znaków, że może ‚dojść’ – choćby – na w połowie tak wysoki poziom, na jaki doszedł zaledwie po pół roku gry na półwyspie apenińskim? * Piątek w obecnym sezonie, łamie wszelkie stereotypy. „Piłkarz potrzebuje czasu na to by odpowiednio wkomponować się w drużynę.”. Sraty pierdaty! Pjona w swoim oficjalnym debiucie – pakuje cztery gole w Pucharze Włoch. W drugim meczu – już w Serie A – również strzela bramkę. A w trzecim dwie! Czy faktycznie adaptacja do nowej drużyny musi trwać powoli? „Piątek szczela tylko z karnych”. Statystyki są bezwzględne: z 23 goli Polaka we wszystkich rozgrywkach w obecnym sezonie, tylko trzy z nich zostały wpakowane do siatki z kropki odznaczającej jedenaście metrów od bramki… To znaczy, że bramki z karnych stanowią zaledwie 13% ze wszystkich jego trafień. Jest to naprawdę bardzo niski procent w porównaniu do innych etatowych egzekutorów jedenastek. Żeby zobrazować: u Cristiano Ronaldo gole z rzutów karnych stanowią 26% wszystkich trafień. „Piątek to typowy dokładacz nogi, nic więcej”. Nie trzeba wiele by obalić tę tezę, wystar Czytaj dalej...