Londyńska sinusoida nastrojów
– Co z tym Arsenalem? – głośno zastanawia się wielu. Po bardzo udanej pierwszej fazie sezonu co odważniejsi snuli już mocarstwowe plany i wizualizowali sobie rychły powrót Kanonierów na szczyt. W okresie, w którym drużynie idzie w kratkę, zachodzą natomiast w głowę rozmyślając nad tym, dlaczego targają nią wahania formy. Unai Emery deklaruje z kolei – tak jak robił to zresztą w czasie, gdy jego podopieczni wprawiali opinię publiczną w zachwyt – że realizuje długofalową wizję, której efekty będzie można oceniać dopiero po upływie roku lub dwóch. Upomina przy tym jednego z drugim: „Nie mów hop, póki nie przeskoczysz!”.
Trzeba sobie zdać sprawę z tego, iż podobnie jak nie od razu Kraków zbudowano, tak w czerwonej części północnego Londynu nie od razu zapanuje złota era. Uformowanie nowego Arsenalu to wieloetapowy proces, który z dnia na dzień nie przyniesie wyników gwarantujących trofea, a cierpliwość jest kluczem do szczęścia. Ponadto pozwala ona na przyjrzeniu się sytuacji z innej perspektywy.
Prawda jest taka, że Kanonierzy jeszcze niedawno byli wrakiem drużyny, tak kadrowo, jak i mentalnie. Wiele pozycji wymagało wzmocnień, wiele głów wymagało motywacji oraz przyswojenia cech prawdziwych zwycięzców. Etap przebudowy zespołu, a także pracy nad zmianą myślenia wciąż trwa i należy założyć, iż trochę jeszcze zajmie. Nie zmienia to jednak faktu, że po nieco ponad pół roku pracy hiszpańskiego szkoleniowca, wyraźnie widać jego wpływ na drużynę. Jak sam zaznaczył, do zrobienia miał wiele:
„Ważne jest dostrzeżenie dobrych rzeczy – rzeczy, które należy zachować – ale też wyselekcjonowanie elementów, które trzeba zmienić lub poprawić. W tym wypadku był Czytaj dalej...
Londyńska sinusoida nastrojów
– Co z tym Arsenalem? – głośno zastanawia się wielu. Po bardzo udanej pierwszej fazie sezonu co odważniejsi snuli już mocarstwowe plany i wizualizowali sobie rychły powrót Kanonierów na szczyt. W okresie, w którym drużynie idzie w kratkę, zachodzą natomiast w głowę rozmyślając nad tym, dlaczego targają nią wahania formy. Unai Emery deklaruje z kolei – tak jak robił to zresztą w czasie, gdy jego podopieczni wprawiali opinię publiczną w zachwyt – że realizuje długofalową wizję, której efekty będzie można oceniać dopiero po upływie roku lub dwóch. Upomina przy tym jednego z drugim: „Nie mów hop, póki nie przeskoczysz!”.
Trzeba sobie zdać sprawę z tego, iż podobnie jak nie od razu Kraków zbudowano, tak w czerwonej części północnego Londynu nie od razu zapanuje złota era. Uformowanie nowego Arsenalu to wieloetapowy proces, który z dnia na dzień nie przyniesie wyników gwarantujących trofea, a cierpliwość jest kluczem do szczęścia. Ponadto pozwala ona na przyjrzeniu się sytuacji z innej perspektywy.
Prawda jest taka, że Kanonierzy jeszcze niedawno byli wrakiem drużyny, tak kadrowo, jak i mentalnie. Wiele pozycji wymagało wzmocnień, wiele głów wymagało motywacji oraz przyswojenia cech prawdziwych zwycięzców. Etap przebudowy zespołu, a także pracy nad zmianą myślenia wciąż trwa i należy założyć, iż trochę jeszcze zajmie. Nie zmienia to jednak faktu, że po nieco ponad pół roku pracy hiszpańskiego szkoleniowca, wyraźnie widać jego wpływ na drużynę. Jak sam zaznaczył, do zrobienia miał wiele:
„Ważne jest dostrzeżenie dobrych rzeczy – rzeczy, które należy zachować – ale też wyselekcjonowanie elementów, które trzeba zmienić lub poprawić. W tym wypadku był Czytaj dalej...