Co jak co, ale nie wierzyłem w tak jego dobre skoki. Byłem przekonany, że odda takie „na dziesiątkę” po tych złych kwalifikacjach, treningach. Ten zaś znowu odpalił. Jakby nie te błędy w powietrzu i nieco lepsze trafienie w próg (jak w zeszłym sezonie) to pewnie znowu zniszczyłby resztę. A jeszcze kilka miesięcy temu w LGP jakoś nie świecił.
Nie ukrywajmy: facet się „trzyma”, może i wychudzony, ale wygląda młodo, nie jest zniszczony, pewnie tak samo się czuje (co często widać), nabrał dojrzałości, już nie płacze gdy coś nie wyjdzie, nie opuszcza głowy tylko brnie przed siebie. Kryzysy będą, bo zawsze są – każdy je ma. Mam jednak nadzieję i mam ku temu podstawy, by myśleć, że jak (odpukać) nie stanie się nic złego to poskacze do następnych igrzysk i zgarnie jeszcze parę trofeów, być może wyprzedzając w ilości wygranych Małysza.
Stoch to jest taki romantyk w pozytywizmie skoków narciarskich. Małysz był pozytywistą w romantyzmie. Małysz w kryzysie? Kilka miesięcy męczarni. Stoch w kryzysie? Żonka pocałuje, kibice wesprą, koledzy przybiją piąteczkę, wypiją „piwo z wieczora” jak powiedział J. Kot i się nam Kamilek odradza jak Fenix z popiołu.
I mamy go przez lata i jeszcze będziemy mieć, patrząc przy okazji na męczącego się Wielkiego Gregora żyjącego w cieniu dawnych sukcesów. Ale co zrobił to jego. Szacunek dla „Sznycla”. Mam nadzieję, że Stoch nie tylko przebije 39 wygranych „wąsacza z Wisły”, ale też zbliży się nieco w następnych latach do Austriaka.
I mamy spokojne wejście w sezon. Spokojne, bo przy nieidealnych skokach Polska wygrywa drużynówkę.
Patrząc na spokojne lato mam wrażenie, że forma będzie już tylko rosnąć. Obym się nie mylił.
#skoki #sport #polska #ajzenbisla
Powered by WPeMatico