(U)lot(ność) Szerszeni
Komplet punktów po 4 kolejkach, 3. miejsce w tabeli, najlepszy start klubu w Premier League w historii i menedżer miesiąca całej ligi. Opis przywołujący na myśl giganta światowego futbolu, a prawda jest zgoła inna. Dotyczy bowiem Watfordu, nad którym nie cichną zachwyty. Dlaczego większość z nich jest zdecydowanie na wyrost?
Szerszenie perfekcyjnie weszły w sezon, czego prawie nikt się nie spodziewał. Wielu typowało ich do spadku, ewentualnie do heroicznej walki o utrzymanie. W tym świetle należy zrozumieć podziw dla ich dotychczasowych poczynań i nie twierdzę, że ja nie jestem pod wrażeniem. Owszem, jestem i nie uważam, iż to źle. Lubię i bardzo szanuję mniejsze kluby mierzące się na co dzień z dużo lepszymi ekipami, a każdy ich sukces miło się ogląda.
Wieszczenie Watfordowi utarcia nosa potęgom i wejścia na futbolowe salony, porównania do Leicester i ich niesamowitego wyczynu z roku 2016, nawet jeśli w formie ciekawostki i nie do końca na poważnie, to dla mnie jednak zbyt wiele. Dobra forma dobrą formą, lecz rozgrywki ligowe, to swoisty maraton, w którym nie sztuką jest uniknięcie falstartu czy idealne wyjścia z bloków. Wyczynem jest utrzymanie tempa, a tego nie wyobrażam sobie w wykonaniu drużyny z Vicarage Road.
Tak, wiem, na Lisy również patrzyliśmy z przymrużeniem oka, czekając na moment, gdy dobra passa się skończy i nadejdzie kryzys. Tak, wiem, nie nadszedł. Nie przemawia do mnie jednak teoria o mistrzowskim Watfordzie, wciąż widzę w nim bardziej domek z kart, niż fortecę z solidnymi fundamentami, która przetrwa nie tylko jesienny wietrzyk, ale i potężny sztorm. Tych, jak wiemy, w angielskiej ekstraklasie nie brakuje.
Szerszenie nadal jawią mi się jako niestabilna grupa. Nie chodzi nawet o samych zawodników, bo każ Czytaj dalej...
(U)lot(ność) Szerszeni
Komplet punktów po 4 kolejkach, 3. miejsce w tabeli, najlepszy start klubu w Premier League w historii i menedżer miesiąca całej ligi. Opis przywołujący na myśl giganta światowego futbolu, a prawda jest zgoła inna. Dotyczy bowiem Watfordu, nad którym nie cichną zachwyty. Dlaczego większość z nich jest zdecydowanie na wyrost?
Szerszenie perfekcyjnie weszły w sezon, czego prawie nikt się nie spodziewał. Wielu typowało ich do spadku, ewentualnie do heroicznej walki o utrzymanie. W tym świetle należy zrozumieć podziw dla ich dotychczasowych poczynań i nie twierdzę, że ja nie jestem pod wrażeniem. Owszem, jestem i nie uważam, iż to źle. Lubię i bardzo szanuję mniejsze kluby mierzące się na co dzień z dużo lepszymi ekipami, a każdy ich sukces miło się ogląda.
Wieszczenie Watfordowi utarcia nosa potęgom i wejścia na futbolowe salony, porównania do Leicester i ich niesamowitego wyczynu z roku 2016, nawet jeśli w formie ciekawostki i nie do końca na poważnie, to dla mnie jednak zbyt wiele. Dobra forma dobrą formą, lecz rozgrywki ligowe, to swoisty maraton, w którym nie sztuką jest uniknięcie falstartu czy idealne wyjścia z bloków. Wyczynem jest utrzymanie tempa, a tego nie wyobrażam sobie w wykonaniu drużyny z Vicarage Road.
Tak, wiem, na Lisy również patrzyliśmy z przymrużeniem oka, czekając na moment, gdy dobra passa się skończy i nadejdzie kryzys. Tak, wiem, nie nadszedł. Nie przemawia do mnie jednak teoria o mistrzowskim Watfordzie, wciąż widzę w nim bardziej domek z kart, niż fortecę z solidnymi fundamentami, która przetrwa nie tylko jesienny wietrzyk, ale i potężny sztorm. Tych, jak wiemy, w angielskiej ekstraklasie nie brakuje.
Szerszenie nadal jawią mi się jako niestabilna grupa. Nie chodzi nawet o samych zawodników, bo każ Czytaj dalej...