Billy Collins junior (14-0, 11 KO) miał duży talent i jeszcze większe marzenia. Właśnie szykował się do pierwszej dużej walki w karierze. W wypełnionej po brzegi hali Madison Square Garden walczył nie tylko ze starym ringowym cwaniakiem Luisem Resto (20-8-2, 8 KO), ale także z pomagającym mu trenerem Carlosem „Panamą” Lewisem, który do przepisów i regulaminów nigdy nie przywiązywał specjalnej wagi. Splot kuriozalnych zdarzeń doprowadził do jednej z najbardziej znanych sportowych tragedii, która po latach znalazła finał na sali sądowej. 16 czerwca 1983 roku cały świat czekał na kolejny występ genialnego Roberto Durana (76-4), który chciał odzyskać tytuł mistrza świata kategorii junior średniej. Wśród widzów pojawił się tego dnia sam Muhammad Ali, a pojedynek pokonującego kolejne szczeble 21-letniego Collinsa miał być jedną z głównych przystawek. Nikt nie spodziewał się tego, co miało za chwilę nastąpić. Resto był twardym pięściarzem, ale bił raczej niezbyt mocno – tylko 8 z 20 zwycięstw odniósł przed czasem. Nie był to wybuchowy puncher, przed którym drżał pięściarski świat – ot zwykły solidny drugoligowiec, którego trzeba odprawić w dobrym stylu jeśli chce się walczyć o coś więcej. Collins był wtedy powszechnie typowany na przyszłą gwiazdę. Związał się z Top Rank – jedną z największych grup promotorskich w USA. Bob Arum wspomina, że chłopak miał wszystko – dobrze wyglądał, posiadał ważne z marketingowego punktu widzenia irlandzkie korzenie i przede wszystkim świetnie się bił. „Jeśli poradziłby sobie łatwo z kimś takim jak Resto, to znalazłby się na ostatniej prostej do walki o tytuł” – wspominał promotor. Tamtego czerwcowego dnia szybko stało się jasne, że w ringu dzieje się coś co najmniej dziwneg Czytaj dalej...
Billy Collins junior (14-0,…
Billy Collins junior (14-0, 11 KO) miał duży talent i jeszcze większe marzenia. Właśnie szykował się do pierwszej dużej walki w karierze. W wypełnionej po brzegi hali Madison Square Garden walczył nie tylko ze starym ringowym cwaniakiem Luisem Resto (20-8-2, 8 KO), ale także z pomagającym mu trenerem Carlosem „Panamą” Lewisem, który do przepisów i regulaminów nigdy nie przywiązywał specjalnej wagi. Splot kuriozalnych zdarzeń doprowadził do jednej z najbardziej znanych sportowych tragedii, która po latach znalazła finał na sali sądowej. 16 czerwca 1983 roku cały świat czekał na kolejny występ genialnego Roberto Durana (76-4), który chciał odzyskać tytuł mistrza świata kategorii junior średniej. Wśród widzów pojawił się tego dnia sam Muhammad Ali, a pojedynek pokonującego kolejne szczeble 21-letniego Collinsa miał być jedną z głównych przystawek. Nikt nie spodziewał się tego, co miało za chwilę nastąpić. Resto był twardym pięściarzem, ale bił raczej niezbyt mocno – tylko 8 z 20 zwycięstw odniósł przed czasem. Nie był to wybuchowy puncher, przed którym drżał pięściarski świat – ot zwykły solidny drugoligowiec, którego trzeba odprawić w dobrym stylu jeśli chce się walczyć o coś więcej. Collins był wtedy powszechnie typowany na przyszłą gwiazdę. Związał się z Top Rank – jedną z największych grup promotorskich w USA. Bob Arum wspomina, że chłopak miał wszystko – dobrze wyglądał, posiadał ważne z marketingowego punktu widzenia irlandzkie korzenie i przede wszystkim świetnie się bił. „Jeśli poradziłby sobie łatwo z kimś takim jak Resto, to znalazłby się na ostatniej prostej do walki o tytuł” – wspominał promotor. Tamtego czerwcowego dnia szybko stało się jasne, że w ringu dzieje się coś co najmniej dziwneg Czytaj dalej...