Niestety, jest to totalna bzdura, która promuje jakieś znachorskie metody „pomocy”.
A jak jest naprawdę?
Jak pewnie wiecie, takie „zatkanie” nie jest niczym rzadkim. Prawie każdemu w dzieciństwie zdarzyło się spaść pechowo na plecy, dostać piłką czy pięścią w brzuch. Efekt jest dość znany i w sumie niegroźny – na kilkanaście sekund człowiek doświadcza uczucia „porażenia” mięśni, nie może nabrać oddechu. Jest to efekt chwilowego porażenia przepony, a dokładniej odruchu, który w momencie maksymalnego napięcia (lub rozciągnięcia, czyli stanu kiedy zaraz uszkodzą się komórki mięśniowe) mięśnia rozluźnia ten właśnie mięsień, po to, aby nie doszło to jego „rozdarcia”. Taki sam efekt można zauważyć po np silnym uderzeniu w napięty biceps – przez pewien czas mięsień będzie wiotki, „porażony”.
Taki stan trwa kilkanaście sekund i jest w sumie niegroźny. Dlaczego?
Po pierwsze, przepona „startuje” sama po krótkim czasie. Odruch oddychania jest jednym z najsilniejszych w organizmie, jest to jeden z odruchów który sprawdza się nawet przy stwierdzaniu śmierci mózgu, ponieważ zanika jako jeden z ostatnich. Jeśli tylko połączenie ośrodek oddychania-przepona fizycznie działa, to przepona po chwili zacznie się ruszać.
Po drugie, przepona to tylko jeden z mięśni oddechowych. Takich mamy pełno. Przepona daje uczucie głębokiego oddechu, jest najbardziej efektywnym mięśniem, ale mamy też mięśnie międzyżebrowe, grzbietu, brzucha – one wszystkie nadal działają. Oddech jest płytki, stąd uczucie duszenia, ale jest. To prawda, panika narasta, zużycie tlenu rośnie, ale obiektywnie nadal drobne ruchy oddechowe SĄ.
A dlaczego to niebezpieczne rzucać się na kogoś kto upadł/dostał piłką i ma kłopot?
Bo nie wiemy dlaczego on nie oddycha. Może to głupie porażenie i nawet jak go popodrzucamy to nic się nie stanie. Ale może upadł pechowo i pękła mu śledzona lub wątroba (najbardziej krwawiące organy w brzuchu, bardzo trudne do zoperowania, stąd jeśli tylko można to zaleca się CAŁKOWITY BEZRUCH żeby nie powiększyć rozdarcia). Może miał większego pecha i złamał żebro które uszkodziło płuco, tworząc odmę – czyli powietrze ucieka „obok płuca”, pomiędzy ściany klatki piersiowej i dlatego nie może nabrać oddechu – to stan zagrożenia życia. I znów, tu miotanie pacjentem na prawo i lewo to tylko pogorszenie sytuacji, w najgorszym wypadku powiększenie obrażeń. Ostatecznie taki upadek potrafi nawet złamać kręgosłup, chociaż to bardzo rzadkie. No, a przy złamanym kręgosłupie ruszanie pacjenta to w ogóle kryminał.
Co powinniśmy zrobić?
Standardowo, ABC resuscytacji.
Czyli
1. sprawdzamy czy nasz pacjent jest przytomny – jest? to nic nie robimy. Czekamy obok, patrzymy co się będzie działo. Uspokajamy, trzymamy za rękę. Nic więcej.
2. Jeśli jednak to nie było głupie porażenie przepony, to po kilkunastu sekundach duszność albo narośnie, albo wręcz pacjent straci przytomność. Albo po prostu będzie się czuł nadal bardzo źle. Wtedy dzwonimy po pogotowie i słuchamy co nam dyspozytor powie. Nie kminimy nic na własną rękę, bo w stresie różne głupoty przychodzą do głowy.
„Metoda” z filmiku, zalecana też na jakiś durnych stronkach internetowych jest NIEBEZPIECZNA i NIE POMAGA. A to wystarczające powody, żeby o niej zapomnieć.
Z poważaniem,
Anestezjolog
#medycyna #zdrowie #sport #pilkanozna #ciekawostki
Wołam udzielających się ze znaleziska:
@kozinsky @daniio33 @solari @DivusClaudius @crowbar @elmo141 @Silikon @Trevize @jeanpaul @o_sile_nie_prosze_bo @Ojcomitam @wolniek @Korba112 @TzK_ @zeek @metaxy @buci007 @knobik @Uriel0987 @michas1976 @vegetassj1 @TemereNomine @FHA96 @smaky78 @nojasneurwa @nojasneurwa @wolniek @LB55 @qLA
Powered by WPeMatico