Heavymetalowy potwór Do rozpoczęcia 27. sezonu Premier League pozostało 9 dni. Najwyższa pora uzupełnić listę ekip z Merseyside o czerwoną stronę, a więc Liverpool. Drużyna Kloppa zachwycała swą grą w poprzedniej kampanii, która upłynęła pod znakiem geniuszu Salaha. Mimo poprawy kilku elementów i ponownego zwiększenia siły ataku, niczego nie udało się dostawić do gabloty z trofeami. Nadchodzi najwyższy czas, by to zrobić. 4. miejsce w lidze i przegrany finał Ligi Mistrzów. Czy przed startem ubiegłego sezonu kibice The Reds wzięliby taki rezultat z pocałowaniem ręki? Mimo całego entuzjazmu – nie sądzę. Widoczny gołym okiem progres naturalnie cieszy, lecz, gdzie jak gdzie, ale na Anfield zawsze liczy się na odnoszenie zwycięstw ostatecznych, bycie górą nad resztą stawki i unoszenie w górę zdobytych pucharów. Właśnie tego oczekuje się od drugiej najbardziej utytułowanej marki w Anglii. Tymczasem, ostatnie wywalczone trofeum, to Puchar Ligi w sezonie… 2011/12. Sympatycy Liverpoolu mają dość czekania, dość szydery i przytyków ze strony innych. Do roboty panie Klopp! Jak nie teraz, to kiedy? Poprzednia kampania była bardzo dobra pod kilkoma względami. Zaczęło się od udanych transferów, czyli sprowadzenia, między innymi i przede wszystkim, Salaha. Do tego Robertson, Oxlade-Chamberlain oraz wykupiony zimą van Dijk. To dzięki niemu zapanował względny ład i porządek w linii defensywnej. Styl gry The Reds nie mógł się nie podobać, a co więcej, przypadał do gustu neutralnym kibicom oraz tym, którzy utożsamiają się z innymi klubami. Momentami nieco chaotyczny, ale zawsze widowiskowy, a dodatkowo zabójczo skuteczny. Wszystko wyglądało naprawdę świetnie, ale kropki nad i zabrakło. Pomóc postawić ją mają tegoroczne letnie wzmocnienia, kt Czytaj dalej...
Heavymetalowy potwór Do…
Heavymetalowy potwór Do rozpoczęcia 27. sezonu Premier League pozostało 9 dni. Najwyższa pora uzupełnić listę ekip z Merseyside o czerwoną stronę, a więc Liverpool. Drużyna Kloppa zachwycała swą grą w poprzedniej kampanii, która upłynęła pod znakiem geniuszu Salaha. Mimo poprawy kilku elementów i ponownego zwiększenia siły ataku, niczego nie udało się dostawić do gabloty z trofeami. Nadchodzi najwyższy czas, by to zrobić. 4. miejsce w lidze i przegrany finał Ligi Mistrzów. Czy przed startem ubiegłego sezonu kibice The Reds wzięliby taki rezultat z pocałowaniem ręki? Mimo całego entuzjazmu – nie sądzę. Widoczny gołym okiem progres naturalnie cieszy, lecz, gdzie jak gdzie, ale na Anfield zawsze liczy się na odnoszenie zwycięstw ostatecznych, bycie górą nad resztą stawki i unoszenie w górę zdobytych pucharów. Właśnie tego oczekuje się od drugiej najbardziej utytułowanej marki w Anglii. Tymczasem, ostatnie wywalczone trofeum, to Puchar Ligi w sezonie… 2011/12. Sympatycy Liverpoolu mają dość czekania, dość szydery i przytyków ze strony innych. Do roboty panie Klopp! Jak nie teraz, to kiedy? Poprzednia kampania była bardzo dobra pod kilkoma względami. Zaczęło się od udanych transferów, czyli sprowadzenia, między innymi i przede wszystkim, Salaha. Do tego Robertson, Oxlade-Chamberlain oraz wykupiony zimą van Dijk. To dzięki niemu zapanował względny ład i porządek w linii defensywnej. Styl gry The Reds nie mógł się nie podobać, a co więcej, przypadał do gustu neutralnym kibicom oraz tym, którzy utożsamiają się z innymi klubami. Momentami nieco chaotyczny, ale zawsze widowiskowy, a dodatkowo zabójczo skuteczny. Wszystko wyglądało naprawdę świetnie, ale kropki nad i zabrakło. Pomóc postawić ją mają tegoroczne letnie wzmocnienia, kt Czytaj dalej...