Diego pokazany jest jako człowiek z biedy, mimo że Kusturica robi mu tę nieszczerość i wytyka, że w rodzimej dzielnicy biedy nie był od 20 lat xD. Mamy obrazki z Neapolu, gdzie ludzie euforycznie reagują a jego wizytę. Można to porównać do spotkań Beliebers z Justinem Bieberem. Ludzie cofają się do małpy widząc legendę Napoli. Maradona mówi o swojej rodzinie, jaka jest dla niego ważna, jak ją zawodził, a oni i tak go wspierali. Mamy też zupełnych szurów z „Kościoła Maradony” xD. Tak, jest coś takiego. Pokazano scenę chrztu (jest nim zdobycie bramki ręką XDDD), oraz ślubu (wyznanie wiary też jest świetne, na wzór tego z katolicyzmu, ale diabeł jest zastąpiony Joao Havalangem xD). Kościół Maradony sponsoruje właściciel lokalnego klubu ze striptizem, a na jednej z uroczystości suczki z tego klubu robiły przedstawienie. Najlepsze są momenty, gdy Maradona pokazuje swoje ludzkie gesty. A to zaśpiewa dla przyjaciół, albo w Belgradzie wystawia głowę przez szybę samochodu i pozdrawia przechodniów, albo odbierze telefon od matki Kusturicy.
Wreszcie najczęściej pokazywana w filmie płaszczyzna – polityczna. Film jest cholernie antyzachodni. Przy czym nie jest to krytyka zachodu, a raczej frustracja. Najważniejszy mecz w historii Maradony jest pokazany jako zagranie na nosie całemu światowi zachodniemu. Przez dokument przewijają się animacje, gdzie Maradona kopie w dupe Busha, Reagana, Elżbietę II, Thatcher, Blaira. Jakość tych wstawek jest na poziomie grażynacore. Kusturica jakby badał, czy Maradona może być współczesnym rewolucjonistą, który wywróci świat w posadach. No jak się okazało, na szczęście to się nie wydarzyło. Maradona jest politycznie takim południowo-amerykańskim januszem polityki. Coś tam Bush bee, Anglia bee, politycy kradnom, biedni głodujom. Wymowna jest scenka jak w swoim prywatnym basenie mówi, że kocha Fidela Castro, tacy są komuniści celebryci xD. Oczywiście Maradona chwali się tatuażami z Che, Fidelem, a i też chętnie jedzie na spotkanie z Chavezem.
3/10
#pilkanozna #film #sport
Powered by WPeMatico